Prolog
Dwie kobiety siedziały wygodnie na sofach po przeciwległych krańcach stolika w zaciszu małej, bełchatowskiej kawiarni. Wspominały czasy, kiedy to obydwie pracowały w niedaleko położonej, hali Energia. Jako fizjoterapeutki PGE Skry Bełchatów spędziły tutaj kawałek swojego trzydziestokilkuletniego życia.
- Pamiętasz jak to wszystko się zaczęło? Ty i on? - rudowłosa uśmiechnęła się przyjaźnie. - Stałam tu niedaleko, a on prawie cię rozjechał na tych pasach.
"- Czy ty chcesz mnie zabić?! - krzyknęłam na wysokiego faceta, który właśnie wysiadł z auta, po tym, jak pierwszy szok minął. Ola stanęła obok mnie i przypatrywała się temu, jak rugam tego idiotę.
- Nie... Ja myślałem, że nikogo nie ma na pasach... Jestem już spóźniony i dlatego... - mężczyzna zaczął się tłumaczyć, wyraźnie zdziwiony moimi krzykami.
- Nie przerywaj, do jasnej cholery! Mamusia kulturki nie nauczyła? A może jesteś jakimś debilem?!
- Ale ja tylko próbuję powiedzieć, że...
- Powiedziałam już, nie przerywaj mi! Nie potrafisz nawet mnie wysłuchać! Jesteś marną namiastką człowieka, dnem i marginesem męskiej nacji, Casanovą z pomywaka. Co to, jakiś nowy sposób na podryw? Żegnam ozięble i miłej śmierci życzę - rzuciłam chłodno i odeszłam szybkim krokiem zostawiając zszokowanego faceta na pasach."
- Tak... Nie wierzę, że minęło już dziesięć lat. Nie wierzę w to, że wyjeżdżacie.
-Wy też wyjechaliście. Wiesz przecież, że dostaliśmy świetną ofertę i choć ciężko mi opuszczać Bełchatów, we Włoszech będziemy mieć niemalże wszystko.
- Wiem, wiem. Jednak to wy tworzyliście historię tego miejsca.
- Nigdy tego nie zapomnę... Te lata w Bełchatowie to był najlepszy okres w moim życiu... Jestem pewna, że jeszcze tu wrócimy... To tutaj po raz pierwszy wyszliśmy gdzieś razem... Siedzieliśmy dokładnie przy tym samym stoliku, a w dodatku tak się zagadaliśmy, że opuściliśmy początek treningu...
- Mieliście szczęście, że Miquel miał dobry humor! - zaśmiała się jej towarzyszka.
" - Powinniśmy być na treningu! - wykrzyknęłam przerażona. On spojrzał na wyświetlacz komórki i otworzył oczy ze zdziwienia.
- Widzisz, tak dobrze nam się rozmawia, że nawet nie poczułem, że minęły te dwie godziny - odpowiedział nadal uśmiechnięty. Przecież trener nas zabije. Musiałam autentycznie wyglądać na przerażoną, bo siatkarz zaczął mnie uspokajać. - Spokojnie, mam zapasowy strój na hali, więc możemy od razu pobiec na trening. Pięć minut i będziemy na miejscu.
Popatrzyłam na niego z powątpieniem, moja kondycja nie była najlepsza, ale w końcu raz się żyje! Już po minucie biegłam ramię w ramię z jednym z najlepszych siatkarzy na świecie po bełchatowkich ulicach, śmiejąc się co chwilę z jego żartów. Wpadliśmy razem na halę, robiąc przy tym wiele hałasu, gdyż tuż przed boiskiem chłopak poślizgnął się na rozlanej wodzie, upadł, a ja będąc za nim, nie zdążyłam wyhamować i wylądowałam na nim.
- To się nazywa wielkie wejście, moi drodzy! - zaśmiał się Miquel Falasca."
Z tą kawiarnią wiązało się wiele wspomnień, zbyt wiele by je wszystkie zapamiętać. Nagle szatynka zaczęła czegoś szukać w swojej wielkiej torebce. Po chwili wręczyła rudej notes - pamiętnik, ze spisanymi wszystkimi wydarzeniami sprzed tych kilku lat. W tym samym czasie druga dziewczyna zrobiła dokładnie to samo.
- Spisałam tu wszystkie swoje wspomnienia - wytłumaczyła. - Nie chciałam ich zapomnieć, nie chciałam, żeby nasza historia zniknęła w próżni... Chciałam podzielić się nią z innymi...
- Wiesz, że wpadłyśmy na ten sam pomysł?
Przyjaciółki uśmiechnęły się do siebie znacząco.
- Przeżyjmy to jeszcze raz? - zaproponowała Ruda, otwierając notatnik.
- Przeżyjmy - potwierdziła brązowowłosa, pomału wczytując się w zapiski...
___________________________________
Komentujesz -> Motywujesz! :)
Cześć! Hej! I czołem!
Witajcie na naszym pierwszym blogu!
Bełchatowskie Lovestory to nasze pierwsze wspólne dziecko, które, mamy cichą nadzieję, przypadnie Wam do gustu. Prolog jest nieco inny niż reszta opowiadania. Jak można się zorientować dalsza część opowieści będzie historią młodości naszych dwóch bohaterek. W następnych rozdziałach możecie spodziewać się sporej dawki specyficznego humoru, miłości, nienawiści, radości jak i smutku. Mówiąc krótko wszystkiego po trochu. Poznacie uczucia i rozterki głównej czwórki bohaterów - Oli, Alexa, Kamili i Andrzeja - to z ich perspektywy napisana została ta historia...
Zachęcamy Was do śledzenia bloga i czytania wpisów na bieżąco - rozdziały będą pojawiały się co weekend. Jeśli chcecie być informowani - dajcie nam znać w zakładce spam :)
Zapraszamy Was również do zapoznania się z zakładką "Bohaterowie", gdzie poznacie aktorów naszej sztuki ;)
Iadala&Hachiko
PS. Uprzedzamy, że następne rozdziały będą zdecydowanie dłuższe ;)
PS.2 Tekst napisany kursywą to wspomnienia bohaterek.