wtorek, 1 września 2015

Rozdział 2

Rozdział 2

_____________________________________

Hej! Cześć! I czołem!

Wróciliście już z rozpoczęcia roku? Czy może wciąż macie wakacje? 
My niestety należymy do tej grupy osób, które od dzisiaj ponownie zawitały w murach swoich szkół. Dla nas to wyjątkowy rok, ponieważ rozpoczynamy zupełnie nowy etap edukacji... Oby był dla nas pomyślny :D I dla Was również!
Tak na umilenie - zapraszamy na nowy rozdział :) 
Dziękujemy za wszystkie ostatnie komentarze i zachęcamy do dalszego komentowania ;) Naprawdę, to jedynie kilka słów, a są prawdziwym miodem na nasze serca... :)

Iadala & Hachiko <klik>

Z dedykacją dla wszystkich uczniów, którzy przez następne dziesięć miesięcy, podobnie jak my, będą zawaleni nauką ;)

_____________________________________

[Ola]

Wzięłam do ręki swoje okularki, zamoczyłam w wodzie, po czym założyłam je i szybko wskoczyłam do wody w basenie sportowym. Tak dawno nie pływałam, że z wielką rozkoszą przepłynęłam kilka długości. Zmieniałam jedynie style - na początek kraul, później grzbiet, żabka i delfin. Wynurzyłam się, zaczerpnęłam głęboko powietrza i usłyszałam gwizdy uznania. 

- Nieźle, nieźle, Ruda! - Dopiero po chwili zorientowałam się, że to Alex z Kostkiem i Kłosem. Któż by inny? - Może chcesz się z nami pościgać? 

- Z wami? Nie mam szans, ale okay, zgadzam się, tylko dajcie mi chwilę odpocząć. Zróbcie sobie parę długości i dopiero wystartujemy, zgoda? Styl dowolny - sprecyzowałam. Wszyscy przytaknęli i wskoczyli do wody, zawołałam Winiara i resztę, żeby sędziowali. Odsapnęłam i pojawili się koło mnie moi rywale. - Dwie długości, start ze słupka, styl dowolny, kto pierwszy wygrywa deser od reszty. Pasuje? - Zmierzyłam ich wzrokiem.

- Pasuje - odpowiedział uśmiechnięty Aleksandar. 

Podciągnęłam się na krawędzi i szybko stanęłam na torze czwartym. Gdy reszta również była gotowa, Nico zawył: "Ready? Go!" i wyskoczyłam. Dawałam z siebie wszystko i po chwili zwinnie wykonałam zwrot. Połowa dystansu była już za mną. Widziałam, że jestem na równi z resztą. Przyśpieszyłam, mimo, że ledwo to wytrzymywałam. Trzymałam równe, narastające delikatnie tempo. I wynurzyłam głowę dotykając rękami stanowiska. W tym samym czasie Alex, Cupko i Kłos zrobili to samo. 

- Gratulacje Ruda! Bezapelacyjnie wygrałaś! - wykrzyknął Winiar. 

Facundo podszedł do mnie, podał mi rękę i wyciągnął mnie z basenu, jakbym ważyła tyle co piórko. Widziałam zdziwienie siatkarzy - o dziwo wygrałam z nimi! Nico poszedł puścić muzykę i usłyszałam hit wakacji "Ty jesteś ruda" i pomimo, że nie lubiłam tej piosenki widząc tańce tych mamutów, sama do nich dołączyłam. Nie muszę chyba mówić, że Kłos wytłumaczył obcokrajowcom o czym jest ten przebój i już na drugim refrenie, wszyscy śpiewali w moją stronę "Ty jesteś ruda, na pewno ruda, Szaaaalona ruda!". Polubiłam te wyrośnięte dzieci i po wyjściu z pływalni uścisnęłam każdego i obiecałam, że już jutro przyjdę na ich trening...



[Alex]

- Alex, I will kill you! - usłyszałem po tym, gdy strzeliłem Facu z całej siły jego gumką od kąpielówek. Zachowałem się jak typowe dziecko, ale uwielbiałem mu dokuczać. Zacząłem uciekać, wybiegając z szatni do strefy kąpielowej. Biegłem wzdłuż basenu, oglądając się za siebie i obserwując Conte, który mnie gonił.

Nagle mocno w coś uderzyłem, ledwo utrzymałem równowagę, lecz to co zobaczyłem sprawiło, że zamarłem. Jak w zwolnionym tempie, widziałem jak jakaś dziewczyna wpada do wody, desperacko machając rękoma. Najgorszy był moment, gdy ta nie wypływała na powierzchnię. Już miałem za nią skakać, gdy wynurzyła się, po czym zaczęła krzyczeć.

- Kogo z was porąbało?! - Ma charakterek. - Karol! Przynieś mi soczewki, kurde, bo mi wypadły i nic nie widzę! Są tam gdzie zawsze. - Stojący obok mnie Kłos szybko ruszył ku damskiej przebieralni. W ogóle, to skąd on się tutaj wziął? Przed chwilą był w szatni. 

Widziałem, że ledwo dopłynęła do krawędzi basenu, naprawdę musiała słabo widzieć. Złapałem ją za rękę i wyciągnąłem z wody. Zostałem jednak odepchnięty przez Karola, który podał rudej istocie pudełeczko. Patrzyłem zafascynowany, jak automatycznie wkłada sobie szkła kontaktowe do oczu. Musiałem wyglądać, jak jakiś popieprzony zboczeniec z fetyszem oczu. Dziewczyna ogarnęła się i wstała nieco speszona. 

- Cześć? - powiedziała niepewnie. - Winiary, co ty znajomej nie poznajesz? - rzuciła spoglądając na Michała. Ciekawe skąd go zna. 

Dopiero teraz mogłem jej się dokładnie przyjrzeć. Winiarski przedstawiał nas Rudej, a ja kątem oka lustrowałem jej zgrabne ciało odziane tylko w skąpe, czarne bikini. Gdy przyszła kolej na mnie, aby się przywitać, podszedłem do niej i zacząłem się tłumaczyć.

- Bo wiesz... To ja cię wrzuciłem do tej wody. Przepraszam, nie chciałem, ale Facu mnie gonił, odwróciłem się i nie zauważyłem cię... - Nie byłem pewny jak to przyjmie, ale po chwili spojrzała na mnie z filuternym uśmiechem.

- Spokojnie, nie tłumacz się tak, nic się nie stało. Tak właściwie to mnie trochę poniosło, bo nie spodziewałam się tak mokrego powitania. Zaprosisz mnie na jakieś ciacho i będziemy kwita, co ty na to? 

To mi bardzo pasowało. Nie mam nic przeciwko poznaniu tak ciekawie zapowiadającej się dziewczyny. Przytuliłem ją i puściłem na koniec oczko, po czym razem z chłopakami wskoczyłem do bocznego basenu na bombę. Niestety nasza rodzynka opuściła nas i zwinnie pływała sobie w basenie sportowym, pokonując kolejne długości. 

- Kłosu, Kostek chodźcie pościgajmy się z nią- zaproponowałem. Już po chwili siedzieliśmy razem na krawędzi zbiornika w którym pływała dziewczyna. Po kolejnej długości pokonanej delfinem wynurzyła się i zaczerpnęła powietrza. - Nieźle, nieźle, Ruda! Może chcesz się z nami pościgać? 

O dziwo, zgodziła się. Postanowiliśmy dać jej fory, więc szybko pokonaliśmy kilka długości i lekko zmęczeni stanęliśmy z nią na słupkach. "Ready? Go!" - ruszyliśmy. Na zwrocie widziałem, że prowadzę, więc spokojnie utrzymywałem równe tempo. Wynurzyłem się i sięgnąłem do krawędzi basenu, ale ona już to zrobiła. Wygrała. 

Ola mruknęła coś do Karola i skierowała się do jacuzzi, jednak przeszkodziła jej w tym nasz banda i puszczona muzyka. Dziewczyna strzeliła facepalma, gdy tylko usłyszała pierwsze słowa utworu. Kłos zaraz wytłumaczył nam, o czym jest ta piosenka. Wsłuchaliśmy się w pierwszy refren śpiewany przez Wąskiego i Winiara, po czym na kolejnym wszyscy zawyliśmy w jej stronę "Ty jesteś ruda!". Zabawa była przednia, każdy po kolei tańczył z naszą maskotką. Karol prawie ją utopił, ale wreszcie nadszedł czas na mnie. 

Uśmiechnąłem się promiennie do niej, a Winiar obiecał, że puści jakąś fajną nutkę. Miałem ochotę go uścisnąć gdy z głośników poleciała, bardzo dobrze znana mi "Ale Ale Aleksandra"! Strzał w dziesiątkę! Postanowiłem zaśpiewać łamaną polszczyzną fragment który doskonale znałem, dzięki Michałowi. 

Ola zarumieniła się, ale tańczyła nadal, a nasi obserwatorzy mieli niezły ubaw. Szkoda, że nikt tego nie nagrał. Już po chwili musiałem oddać moją partnerkę Nico, który podszedł do nas po skończonej piosence. Szkoda, całkiem fajnie się z nią bawiłem. Wiedziałem, że muszę ją lepiej poznać, coś mnie do niej mocno ciągnęło...


[Kamila]

Rano obudziło mnie chrapanie. Spojrzałam na zegarek - 05:06.  No chyba kurwa nie - pomyślałam i przewróciłam się na drugi bok. Coś zaczęło mnie kłóć w policzek. Z wielkim bólem otworzyłam oczy, a to co zobaczyłam nie jednego mogłoby przyprawić o zawał. W moim łóżku, nie wiem jakim cudem, tuż obok mnie spał nie kto inny jak... Andrzej Wrona. Tak on! We własnej osobie! Zaczęłam krzyczeć i zrzuciłam go z mojego posłania. Obudził się natychmiast. W drzwiach stała Ola, która prawie dostała zawału, słysząc moje dzikie piski.

- Co tu robi ten wypierdek mamuta, który przedawkował multi sanostol?! - krzyczałam.

- To nie ja przedawkowałem, tylko ty masz niedobór - odciął się wciąż zaspany Andrzej. Wtem do pokoju wbiegł Karollo, dzierżący w dłoni wałek do ciasta, niczym rycerz miecz.

- Co się stało? Słyszałem krzyki! 

- I postanowiłeś bronić nas i siebie wałkiem do ciasta?! - zauważyła Ola.

- Tak, przecież to idealna broń! Coś w tym złego?

- Tak! Jak byś się ośle bronił wałkiem, do jasnej anielki?!

- O właśnie tak! - krzyknął i rzucił się na łóżko. 

Na szczęście mnie nie przygniótł, ale zaczął bić swoją "bronią" jedną z poduszek krzycząc "A ty zła poduszko! Giń w imię pokoju na świecie!".

- Olcia, nie wiem jak ty, ale ja nigdy jeszcze nie miałam morderczych zamiarów wobec poduszki - wtrąciłam wstając z łóżka. Usłyszałam gwizd i dopiero wtedy zorientowałam się co mam na sobie: koszulkę Karola z czasów liceum, która sięgała mi zaledwie do połowy uda. Odwróciłam się i zabiłam spojrzeniem "nieproszonego gościa".

- Andrzej, wypierdzielaj z tego pokoju póki ci życie miłe, bo inaczej nie ręczę za siebie - warknęłam idąc w stronę łazienki.

Na moje szczęście i jednocześnie nieszczęście garderoba była tuż obok łazienki, ale nie było pomiędzy nimi przejścia, więc musiałam dreptać owinięta w ręcznik przez hol, co nie umknęło uwadze Wrony.

- No proszę, proszę. Takie widoki, to ja mogę mieć codziennie...

- Dzięki, ale wybacz, że mi to nie schlebia - odparłam wracając z zamiarem ubrania się. Wyszłam wystrojona w niebieskie rurki i czarną bokserkę. Na ramiona zarzuciłam białą bluzę z kapturem, a na nogi włożyłam czerwone trampki. Włosy związałam w ciasny kucyk, a oczy podkreśliłam tuszem do rzęs. Wchodząc do kuchni spostrzegłam, że tymczasowy lokator jeszcze nie wyszedł. Siedział sobie w najlepsze przy stole i rozmawiał z Karolem pijąc kawę.

- Co na śniadanie? - zapytałam.

- A co zrobisz? – odparł uśmiechnięty Wrona.

Przejrzałam wszystkie szafki, aż w końcu wyjęłam płatki i wsypałam do czterech misek zalewając je mlekiem.

- Ale czy one muszą być kukurydziane? - marudził Andrzej.

- Tak, muszą. Dzięki nim będziesz silny, zdrowy i miał więcej energii na treningu, więc bądź grzecznym chłopcem i zjedz wszystko - odparłam przystawiając mu łyżkę do ust. Karol zaczął się krztusić ze śmiechu widząc jak Wrona gotuje się ze złości. Na usta wpłynął mi uśmiech satysfakcji, ale zaraz zrzedł, ponieważ siatkarz postanowił zjeść ową część śniadania, uśmiechając się przebiegle.

- Dobre - powiedział - Chcę więcej!

- Bozia dała rączki? Tak? To może nie wiesz jak się powinno używać łyżki? Pozwól, że ci pokażę. Najpierw musisz wziąć owy sztuciec do ręki. Potem włożyć go do miski i napełnić, a następnie wziąć do ust. Oto cała filozofia.

Kłos nie wyrabiał ze śmiechu. Jeszcze chwila i chłopina zszedłby z tego świata w skutku uduszenia się płatkami. Ola stwierdziła, że nie będzie mi przerywać. Dziobatego szlag jasny trafiał. Przebiegłe Ptaszysko zaczekało jednak, aż odniosę naczynia do zmywarki. Wtedy szybko podbiegł do mnie, złapał za łydki i uniósł do góry tak, że zwisałam głową w dół. Krzyknęłam przerażona, po czym zaczęłam się na niego wydzierać.

-Andrzej! Puszczaj mnie do cholery, ty debilu jeden!

- A co ja kozy z tobą pasłem, że zwracasz się do mnie na "ty "?

- Nie? No puszczaj mnie!

- A co z tego będę miał?

- Oddam ci mój paprykarz szczeciński.

- Nie.

- To zrobię wszystko cokolwiek zechcesz!

- Wszystko?

- Tak, wszystko. Tylko mnie puść, przerośnięty dzieciaku.

Wiedziałam, że będę tego żałować, ale raz kozie śmierć. Środkowy w końcu zdecydował się mnie puścić.

- Czyli dasz mi całusa? - zaczął. - Wiesz, takiego w usta!

- Widziałeś żebym się w głowę uderzyła?! Tobie nie dałabym nawet suchego badyla! Sperma ci do głowy uderzyła! Ty idioto! Kretynie! Dewiancie! Wstydu trochę nabierz! Dlatego nigdy nie będziesz popularny, zboczony troglodyto! 

- Tak, tak. Już wiem! Jesteś dziewicą, która nigdy się nie całowała, prawda? Nie podobam ci się?

- Ujmę to tak: ni to świnia, ni Adonis.

- O Boże! Że też nie masz chociaż krzty seksapilu! Czyli mnie nie pocałujesz?

- Mowy nie ma! 

- Wiedziałem! Jesteś tchórzem! Powiedziałaś, że zrobisz wszystko.

- Wszystko oprócz tego!

- Tchórz i tyle.

- Ja ci dam tchórza!

Podeszłam do Andrzeja i chwyciłam za przód koszulki. Kiedy on ją zmienił? Stanęłam na palcach i pociągnęłam go za część ubioru, zmuszając go tym samym by się zniżył. Nasze języki spotkały się w tańcu o dominacje. Karol zaczął się krztusić, ale udało mu się zawołać Olę: 

- Ola! Chodź tu natychmiast! Jest akcja, kurwa!

Przyjaciółka wbiegła do kuchni jak oparzona i zrobiła wielkie oczy ze zdziwienia.

- Wiedziałam, że coś z tego będzie, ale żeby tak już przy śniadaniu? 

Oderwaliśmy się od siebie. Wrona nie wiedział co powiedzieć, więc tylko się uśmiechnął. Ja natomiast pozdrowiłam go środkowym palcem i opuściłam mieszkanie.



[Wrona] 

Obudził mnie kobiecy krzyk, po czym znalazłem się na podłodze. Chwilę później w pokoju pojawił się Karol z wałkiem do ciasta w dłoni. Mówili o czymś, ale nie zwracałem uwagi. Moje oczy skierowały się na postać, która właśnie wstawała z łóżka. Była ona przyodziana w czarną, męską koszulkę sięgającą do połowy uda. Gwizdnąłem. Obserwowana postać odwróciła się i zmroziła mnie wzrokiem. 

- Andrzej, wypierniczaj póki ci życie miłe, bo nie ręczę za siebie - mruknęła wychodząc, a ja poszedłem za nią. 

Rozbudzony i przebrany siedziałem w salonie obserwując drzwi do łazienki. Czułem się jak pieprzony prześladowca. Nagle drzwi otworzyły się, a w nich stanęła Kamila owinięta tylko w biały ręcznik ledwo zakrywający pośladki. Mokre, długie włosy opadały na plecy, a krople wody zdobiły jej szyję i obojczyki, spływając w rowek między piersiami. Zagryzłem wargi w samotnej walce sam ze sobą. 

- No proszę, proszę, takie widoki, to ja mogę mieć codziennie - rzuciłem, wiedząc, że Małą to zdenerwuje. 

- Dzięki, ale wybacz, że mi to nie schlebia - odparła zainteresowana, po czym znowu zniknęła w łazience. Udałem się do kuchni w celu zaparzenia sobie kawy. Zastałem tam Karola. Zaczęliśmy rozmawiać o zbliżającym się meczu, gdy do kuchni wpadła pyskata brunetka. 

- Co na śniadanie? - zapytała. 

- A co zrobisz?- odpowiedziałem. Dziewczyna, nie zaszczycając mnie spojrzeniem, wyjęła płatki kukurydziane z szafki. Pomyślałem o tym jak bardzo ich nienawidzę, a ona wsypała je do czterech misek, zalewając następnie mlekiem. 

- Ale czy one muszą być kukurydziane? - zamruczałem. Mogła dać mi wszystko, nawet owsiankę, zjadłbym ją z wielką ochotą.

- Tak, muszą. Dzięki nim będziesz silny, zdrowy i miał więcej energii na treningu, więc bądź grzecznym chłopcem i zjedz - rzekła jak do małego dziecka i przystawiła mi łyżkę do ust, uśmiechając się perfidnie. Stwierdziłem, że skoro tak chce się bawić, to zrobię jej na złość i zjem te cholerne płatki. Poskutkowało. - Dobre - stwierdziłem z uśmiechem. - Chcę więcej! 

Brunetka załapała o co mi chodzi i dalej ciągnęła tę grę, tłumacząc mi jak debilowi do potęgi entej, jak powinno się właściwie używać łyżki. Karol śmiał się z nas, tak, że prawie się zakrztusił. Postanowiłem sięgnąć po ekstremalne środki. Poczekałem, aż Młoda włoży naczynia do zmywarki, po czym podbiegłem do niej, złapałem ją za łydki, szybko podniosłem i spuściłem głową w dół. Dziewczyna zaczęła krzyczeć, żebym ją puścił, wrzeszczała, że jestem zboczeńcem i inne takie. 

Uderzała mnie tymi swoimi miniaturowymi piąstkami w nogi. Puściłem ją dopiero wtedy, kiedy stwierdziła, że zrobi wszystko co zechcę. Taki układ mi się spodobał, wiedziałem dokładnie o co ją poproszę. Powiedziałem jej, że ma mnie pocałować, na co zwymyślała mnie. Kłóciłem się z tą wiedźmą, chcąc ją sprowokować, co po krótkiej chwili mi się udało. Mała chwyciła mnie za koszulkę i mocno pociągnęła w dół. Odruchowo nachyliłem się i nasze usta się spotkały. 

Zaczęliśmy się namiętnie całować, przelaliśmy całą naszą złość w ten pocałunek. Po chwili, a może nawet i godzinie usłyszałem głośny śmiech Oli i Karola. No tak, zapewne mieli z nas niezły ubaw. Spojrzałem prosto w oczy zdenerwowanej dziewczynie i uśmiechnąłem się złośliwie z pełną satysfakcją. Ona natomiast obróciła się na pięcie i pozdrawiając mnie środkowym palcem prawej ręki opuściła mieszkanie. 

- Czym ona jest, że tak świetnie całuje? - zapytałem.

- Yyy... Człowiekiem? - odparł Karol. 

- Tyle, to i ja wiem. 

- To po co się pytasz? 

- To nie jest normalne, żeby dziewica, która całowała się pewnie pierwszy raz w życiu, robiła to tak dobrze. 

- Boże, ty nie jesteś normalny - westchnęła Ola. - Bawiąc się jej uczuciami tylko ją ranisz. Słabo cię znam, ale nie wyglądasz mi na chama. Zastanów się co z tym dalej zrobisz...

Bez dłuższego zastanowienia wybiegłem za dziewczyną, to rzeczywiście było nie fair wobec niej. Niestety nigdzie jej nie widziałem. Zakląłem soczyście i postanowiłem jej poszukać, a w między czasie przemyśleć swoje uczucia. Szczerze powiedziawszy, sam nie wiem co do niej czuję. To nie jest miłość, znamy się ledwo jeden dzień. Lubię ją, ale to chyba nie jest nic specjalnego. Wróciłem do mieszkania Kłosa, by o wszystkim mu opowiedzieć. Na szczęście nie było Rudej, bo po tym co by tu usłyszała, najprawdopodobniej powiesiłaby mnie na gumce od moich bokserek...

8 komentarzy:

  1. Akcja się rozkręca. Już pokochałam Waszego bloga! Super czekam na więcej! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzieje się, oj dzieje (~.^). Tak jak koleżanka wyżej też już pokochałam tego bloga. Z resztą opinii poczekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam Lora ♡.♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy :* Jutro popołudniu zapraszamy na ciąg dalszy ;)

      Usuń
  3. Niestety ostatnio nie mam zbyt dużo czasu, więc wybaczcie, że przybywam z tak krótkim komentarzem, tak mało treściwym tak późno. Przepraszam za ewentualne błędy - rozdział czytałam zaraz po publikacji.
    Hachi chyba mnie znienawidzi za te wszystkie komentarze, w których rzadko wspomnę o Wronie, a cały czas będę jarała się Aleczkiem (przyjmując, że nie wszystko piszecie razem, a każda własnego bohatera).
    Andrzej to człowiek skurwiel! Przepraszam za używanie brzydkich słów, ale serduszko mi krwawi, gdy widzę, jak wykorzystuje Kamilę.
    Tak w ogóle to sukces! Chyba w końcu ogarnęłam, która bohaterka jest która! :)
    No i może dość o Wronie, skupmy się na przystojniejszej części tego opowiadania. To miło ze strony siatkarzy, że pozwolili Oli wygrać. Biedaczka, pewnie niczego się nie domyśla.
    Poza tym wyobraziłam sobie tę akcję po basenie, gdy tańczyli w rytm polskich 'hitów'. To wyglądałoby tak uroczo, nie pogardziłabym, gdyby faktycznie tak zrobili (i nagrali to specjalnie dla fanek <3).
    Btw. Wspominałaś o spotkaniu z Alkiem. Gdzie go poznałaś? Podczas meczu Skry? Jeśli tak, mogę zapytać w jakiej to było miejscowości?
    Czekam na ciąg dalszy, choć z góry zapowiadam, że nie wiem, kiedy znajdę czas na napisania komentarza.
    Całuski :*
    [zostan-z-nami]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy twój komentarz wywołuje wielki uśmiech na mojej twarzy, serio :D
      Każda z nas pisała punkt widzenia jednej bohaterki i bohatera - stąd moja miłość do Alka :D A Wrona, to Wrona, dla mnie to też skurwiel :P
      Wiadomo, że pozwolili Oli wygrać, no ale ona pozostaje w błogiej nieświadomości. Niech się cieszy dziewczyna ;)
      Niestety, gdy Alek jeszcze grał w Skrze, nie miałam możliwości wyjazdów na mecze ;-; Bardzo daleko miałam wtedy do najbliższej, ale teraz dzięki Będzinowi mam PlusLigę w miarę blisko ;)
      Ale wracając do tematu udało mi się go spotkać w tym roku, w lutym (12.02 <3), w Jastrzębiu po meczu JW z Perugią ;) Generalnie było wyjątkowo mało ludzi, bo to był dzień roboczy, ale stanęłam dosłownie na głowie, żeby się tam pojawić... I udało się! Z wielką nawiązką, serio, stwierdzam, że wygrałam życie tym wyjazdem :D
      Ciąg dalszy już jutro! Zapraszamy!
      I bardzo dziękujemy - twoje komentarze bardzo motywują człowieka ;)
      Całusy :*

      Usuń
    2. Zacytuję Iadalę " Dziewczyno nie znam Cię, a już Cię lubię!" - Twoje komentarze sprawiają jeszcze większą motywację samym czytaniem :)
      Nie musisz przepraszać za wulgaryzmy :) Sama klnę jak szewc, co nie za dobrze wygląda czy też się słyszy z ust dziewczyny xD
      Nie chcę Ci spojlerować, ale to nie koniec akcji między moim pisarskim duetem :p Będzie ich Duuużo xD Nawet bardzo :)
      Co do Alexa... Też będzie się DUŻO działo ^^
      Życzę dalszej miłej lektury ;)
      Całuski :*

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli przeczytałeś nasze opowiadanie, zostaw po sobie ślad i napisz nam co o nim myślisz - liczymy na wasze opinie :)
Dziękujemy za każdy motywujący komentarz! :)