piątek, 28 sierpnia 2015

Rozdział 1

Rozdział 1



[Ola]

Siedziałam w moim ukochanym, czerwonym garbusie, czekając aż Kamila zrobi zakupy na stacji benzynowej. Byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami, a teraz miałyśmy wspólnie zacząć kolejny etap w naszym życiu. Miesiąc temu ukończyłyśmy studia na kierunku fizjoterapii na Uniwersytecie Medycznym w Łodzi.

Jak się poznałyśmy? Trafiłyśmy do tej samej klasy w liceum i przez zbieg okoliczności wylądowałyśmy razem w jednej ławce. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że to szczęście, bo Kamila jest dla mnie niczym siostra. Na początku jednak byłam zła, ponieważ rozdzielono mnie z moim przyszywanym bratem i najlepszym przyjacielem od czasów przedszkola - Karolem Kłosem. Oczywiście Karol zaprzyjaźnił się też z Kamilą, ale tylko ze mną był tak blisko, jak byśmy byli rodzonym rodzeństwem. Rozumieliśmy się niczym bliźniacy. 

Po ukończeniu liceum Kłos całkowicie oddał się siatkówce, a my z Kamilą wyjechałyśmy do Łodzi, aby studiować. Fizjoterapia nie była moim wymarzonym kierunkiem - zawsze pragnęłam tylko jednego. Chciałam być lekarzem, chciałam pomagać ludziom, chciałam zmagać się z zagadkami ich chorób. Przez pewien okres żałowałam, że wybrałam Łódź - dostałam się na medycynę na Uniwersytecie Jagiellońskim, ale postanowiłam zostać blisko przyjaciół. 



Karol pomógł nam poniekąd załatwić sobie pracę. Polecił nas w swoim klubie, PGE Skrze Bełchatów, która po ostatnim, nieudanym sezonie całkowicie zmieniała sztab szkoleniowo-medyczny. Na początku byłam zła - nie chciałam, aby ktokolwiek gdziekolwiek mnie ustawiał. Jednak skoro prezes się zgodził na nas, wchodziłam w ten układ. 

Od dziecka interesowałam się siatkówką, więc z drugiej strony byłam niesamowicie szczęśliwa, że będę choć trochę związana z tym sportem, zakosztuję siatkarskiego życia i poznam swoich idoli. Kamila nie podzielała mojej pasji, ale byłam pewna, że pracując w takim środowisku polubi siatkówkę. Miałam pewność, że ta praca pozwoli nam wreszcie ułożyć sobie życie. 

Moje rozmyślania przerwała niska dziewczyna wsiadająca do samochodu. Wcisnęła mi w rękę hot-doga i sama zaczęła konsumować swojego.

- Co tak długo? - zapytałam z uśmiechem.

- Trafiłam na jakiegoś niedorozwiniętego sprzedawcę - warknęła wkurzona. - Nie dość, że patrzył mi się na cycki, to jeszcze zrobił mi hot-doga z ketchupem pikantnym, a chciałam z łagodnym, więc czekałam kolejne 5 minut! Weźmy już jedźmy, bo szkoda mi słów...

Widać było, że jest zdenerwowana. Ten kasjer musiał naprawdę mocno jej podpaść, chociaż Kamila zawsze była impulsywna i emocjonalna. Łatwo zmieniała nastroje, dlatego poniekąd współczułam sprzedawcy, pewnie nieźle od niej oberwał. Spojrzałam w lusterka i sprawnie zmieniłam biegi. Po chwili wyjechałyśmy na główną drogę, pędząc w stronę Bełchatowa.

Godzinę później minęłyśmy zieloną tabliczkę z napisem Bełchatów i automatycznie na naszych twarzach pojawiły się uśmiechy. Na początek postanowiłyśmy przejść się na halę, aby odebrać klucze do naszego klubowego mieszkania. Na miejscu dowiedziałyśmy się jednak, że ma je Kłos. Zawróciłyśmy więc w stronę osiedla Karola. Oczywiście cała droga nie minęła nam spokojnie - po tym jak zaparkowałam jakieś sto metrów od hali, na pierwszym przejściu dla pieszych Kamilę prawie przejechał samochód. Wyhamował idealnie przed nią. Widząc wkurzoną minę przyjaciółki, stanęłam z boku przypatrując się sytuacji, wolałam nie trzymać się blisko linii ognia. 


Osobą wysiadającą z samochodu okazał się... Andrzej Wrona. Tak, ona to ma farta. Wykrzyczała mu prosto w twarz wiązankę przekleństw, nie pozostawiając na nim przysłowiowej, suchej nitki. Po wszystkim, gdy Mała postanowiła odejść, uśmiechnęłam się do chłopaka przepraszająco i ruszyłam w stronę swojego samochodu. Już po kilkunastu minutach, zaparkowałam pod blokiem przyjaciela. Rozejrzałam się i zauważyłam Karola wybiegającego z klatki. Szybko wysiadłyśmy z garbusa i przytuliłyśmy się do siatkarza. 


- Karollo! Czy ty znowu urosłeś?! - krzyknęła Kamila, sięgająca mu ledwo do klatki piersiowej.


- Wydaje ci się, popatrz, Ola sięga mi do ramienia, więc wniosek jest prosty - to ty zmalałaś! - powiedział i wystawił w jej stronę język, jednocześnie chowając się za mną. Zaśmiałam się. Wyglądało to komicznie! Dwumetrowy facet, chowający się przed niespełna 160 centymetrową przyjaciółką. - Dobra, chodźmy na górę, pokażę wam jak mieszkam. Wasze rzeczy przyniesiemy później. 


- Okay - rzuciłyśmy zgodnie i podążyłyśmy za siatkarzem.


Kłos mieszkał na piątym piętrze, więc postanowiłyśmy, że pojedziemy windą. W międzyczasie dowiedziałyśmy się, że mieszkanie klubowe dostałyśmy na tym samym piętrze i będziemy sąsiadami. Karol wyciągnął klucze i otworzył swoje drzwi. 


- Witajcie w moim wspaniałym królestwie! Drugiego takiego tutaj nie znajdziecie!


- Twoja skromność czasami mnie dobija... - mruknęłam smętnie, jednocześnie śmiejąc się pod nosem. Brakowało mi go i to bardzo. 

- Tak, tak, wiem. Ale w końcu to ja. - Dwuznacznie poruszył brwiami. - Wejdźcie, zwiedzajcie i rozgośćcie się. 


Nie musiał tego dwa razy powtarzać. Szybko zrzuciłam ze stóp ulubione baleriny i zawędrowałam do salonu. Muszę przyznać, że był urządzony w kłosowym stylu. Utrzymany w różnych odcieniach szarości, z czarnymi, nowoczesnymi meblami i wielkim, plazmowym telewizorem, na wprost którego umieszczone były dwie narożne kanapy. Nasze mieszkanie w akademiku było trzy razy mniejsze niż jego salon, łączony "wyspą" z kuchnią. Kamila, która pojawiła się obok mnie, gwizdnęła z uznaniem. 


- Łosz kurde, Karol! Ładnej chaty żeś się tutaj dorobił. Gust taki jak myślałam, czyli po mamusi. A teraz bądź tak łaskaw i polej mi coś, oczywiście bez procentów. - Z wrażenia walnęłam się ręką w czoło, zrobiłam typowy facepalm. Kamila, to Kamila, jak coś powie to koniec. Kłos zrobił głupią minę i poszedł do kuchni, a ja pociągnęłam ją za mną.


Przeszłyśmy dalej, mały pokój po lewej stronie Karol zaaranżował na mini siłownię, jednak to następne pomieszczenie wywarło na mnie wielkie wrażenie. Była to sypialnia, o dziwo wysprzątana, na jej środku stało olbrzymie, najprawdopodobniej robione na wymiar, czarne, drewniane łóżko z czerwono-szarą, satynową pościelą. Trzy ściany były szare, a jedna krwistoczerwona. Całość uzupełniała hebanowa komoda, czarne kwadratowe półki na książki i dwie małe szafki nocne w odcieniu palisandru, umieszczone po obu stronach łóżka. Koło komody znajdowały się tu również kolejne drzwi do małego pomieszczenie, które miało około dwóch metrów kwadratowych i z którego Karol zrobił garderobę. Byłam ciekawa jak on się tu porusza, skoro ja ledwo tu weszłam.


Za ostatnimi drzwiami w domu Kłosa znajdowała się łazienka, utrzymana w odcieniach... czerni i bieli. Stylowa klasyka. Ogromne wrażenie zrobiła na mnie wielka wanna narożna ze szklaną, podświetloną ścianką, hydromasażem i innymi gadżetami. Karol to jednak zboczuch, pomyślałam sobie patrząc na ten przeszklony bok... Ale kto bogatemu zabroni?!


Wróciłyśmy do salonu i rozsiadłyśmy się wygodnie na jednym z narożników, który był niesamowicie wygodny. Kłos już po chwili postawił przed nami po szklance soku wieloowocowego. Nagle Kamila rzuciła się na niego, przewracając go na ziemię. W ostateczności to Wąski wygrał i zaczął ją łaskotać. Oni zbyt często zachowują się jak dzieci - pomyślałam. Wtedy rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. A kto musiał ruszyć swój zgrabny tyłek, żeby otworzyć drzwi? No oczywiście, że ja, bo nie potrafię sprzeciwić się kociemu spojrzeniu Mamuta. 


Przekręciłam zamek i ujrzałam przed sobą... Ramiona. Tak, mimo mojego wysokiego wzrostu nie widziałam kto przede mną stoi, a był to kolejny mamut. Podniosłam wzrok i ujrzałam Wronę, tego samego którego moja najlepsza przyjaciółka w mojej obecności zrugała kilkadziesiąt minut temu. Nieśmiało uśmiechnęłam, a co mi szkodzi!


- Yyy... Cześć - powiedział na początku nieco niepewny. - Mogę wejść?

- Pewnie. 


Serio? Stać mnie tylko na "pewnie", kiedy stoi przede mną jeden z najlepszych i najprzystojniejszych polskich siatkarzy? Odsunęłam się, wpuszczając go do środka. Zapewne był tu setki razy, ale i tak zachęciłam go ruchem ręki, żeby wszedł dalej. Z salonu dochodziły do nas głośne śmiechy, a nagle donośny krzyk Karola:


- Kto tam?!


- Twój kolega, który niedawno chciał przejechać Kamilę.


- Nie znam - zaśmiał się i odchylił głowę. - Wrona? Co ty tu robisz?


- Co one tutaj robią? - zapytał, wskazując na mnie i na Kamilę palcami. - A w szczególności ta mała, wyszczekana?! 


- Gościu, nie znam cię - palnęła Kamila. 


- Jak mogłaś nie rozpoznać Wrony? - powiedziałam dobitnie do Małej.


- Jakiej Wrony? Od kiedy, to ptaki prawo jazdy mają? Z tego co wiem, to wrony po niebie latają, a nie ludzi na pasach rozjeżdżają. - Jak ona coś powie, to głowa mała. Nagle jednak moja przyjaciółka wypaliła z tekstem "O kurwa!", więc odruchowo ją zrugałam.


- Hamuj się! - Widziałam błysk zadowolenia w oczach Andrzeja. Może być niezłym kompanem do wkurzania tej małej istoty. 

Wtedy jednak Kamila zdecydowała podejść do Wrony i powiedzieć, że nie zamierza go przeprosić, ale przynajmniej ładnie się przedstawiła. Wrona zaprosił ją na spacer, a ona odmówiła. Szalona - znam wiele osób które dałyby wiele, za taką przyjemność. Wyszłam na chwilę z Karolem do kuchni, a jak wróciliśmy to ta dwójka siedziała razem na kanapie rozbawiona, "wspominając czasy potrącenia Kamili" - co z tego, że było to jakąś godzinę, może dwie temu? Nagle dziewczyna wstała podeszła do Wrony i wyciągnęła go z domu, twierdząc, że jednak idą na ten spacer.


- Nie czekajcie na nas z kolacją! - krzyknął jeszcze chłopak w drzwiach.


- Okay - odpowiedziałam zgodnie z Kłosem. Oboje spojrzeliśmy na siebie i wybuchnęliśmy śmiechem. 


- Wiesz, że oni będą razem? - zapytałam.

- Tak i trochę mnie to przeraża. Z kim będę wychodził na miasto, jak Andrzej będzie z Młodą? 

- Jak to z kim? Ze mną! Pomyśl tylko, będziemy mogli się z nich nabijać, robić im żarty, krępować ich głupimi tekstami - to wszystko tworzy tyle możliwości dogryzania im. 



- Znając życie też pewnie rozkochasz w sobie jakiegoś Skrzata, czy też biednego mieszkańca Bełchatowa i zostanę sam, dopóki moja Olka nie skończy studiów i się tu nie przeniesie...



- Tak, już to widzę... Wiesz, jakie miałam szczęście w miłości do tej pory, prawda?




[Wrona]


Byłem już spóźniony na podpisanie dokumentów z menadżerem skry. Właśnie wyjeżdżałem zza zakrętu, gdy przed maską mojego BMW pojawiła się jakaś dziewczyna. Na szczęście nic się jej nie stało, dzięki szybkiemu refleksowi zdążyłem wyhamować. Wystraszony, że coś jednak mogło się jej stać, wysiadłem z auta, aby po chwili usłyszeć niezłą wiązankę przekleństw.


- Czy ty chcesz mnie zabić?! - krzyknęła do mnie Mała.


- Nie... Ja myślałem, że nikogo nie ma na pasach ... Jestem już spóźniony i... 


Tłumaczyłem się tak zręcznie i składnie, niczym gimnazjalista przyłapany na masturbowaniu się przez rodziców.

- Nie przerywaj mi! - nadal wrzeszczała. - Jesteś jakimś debilem?! – Spojrzałem się na nią jak Puszek chcący się przyłączyć do Shreka i Osła, mając nadzieję, że ją jakoś ułagodzę. 


- Ale ja tylko próbuję powiedzieć...


- Nie przerywaj mi do jasnej cholery! - kontynuowała. - Jesteś marną namiastką człowieka, dnem i marginesem męskiej nacji, imitacją mężczyzny, casanovą z pomywaka! Co to kurde, pomysł na podryw czy jak?! Żegnam ozięble i miłej śmierci życzę! - pożegnała się i ruszyła z koleżanką, która chyba mnie poznała, bo posłała mi niepewny uśmiech. 



Stałem tam zszokowany, patrząc jak dziewczyny oddalają się w stronę pobliskiego parkingu. Jak ta mała istota może mieć tak niewyparzoną gębę i jednocześnie tak seksowne ruchy?! Spojrzałem na zegarek.

- Kurwa! - wyrwało mi się i pędząc na łeb na szyję ponownie ruszyłem do Energii


Wracając do domu zauważyłem pod blokiem Karola samochód tych dwóch dziewczyn. Zaparkowałem pod blokiem i popędziłem po schodach. Zadowolony z odkrycia zadzwoniłem do drzwi przyjaciela. Otworzyła je ruda dziewczyna.

- Cześć - przywitałem się - Mogę wejść?


W tle było słychać donośne śmiechy męskie, jak i żeńskie.


- Pewnie - odpowiedziała uśmiechając się i odsunęła się z przejścia.


Znalazłem się w przedpokoju. Ruda gestem ręki zachęciła mnie bym wszedł do salonu.


- Kto tam? - spytał Karol.

- Twój kolega, który chciał przejechać Kamilę - odparła dziewczyna.

- Nie znam - rzekł środkowy wstając i odwrócił się w moją stronę - Wrona?! Co ty tu robisz?

- Co one tu robią? - spytałem, wskazując palcem na osobniki płci pięknej - A w szczególności ta mała, wyszczekana?!

- Gościu, nie znam cię - rzuciła zainteresowana.


- Jak mogłaś nie rozpoznać Wrony?! - dodała Ruda. 

- Jakiej Wrony? - odpowiedziała brunetka wstając z podłogi - Od kiedy patki prawo jazdy mają? Z tego co wiem, to wrony po niebie latają, a nie rozjeżdżają ludzi po pasach.


Moje niebieskie oczy toczyły niemą walkę z turkusowymi, tryskającymi energią tęczówkami nowej znajomej. Jezu, jak ona mnie wkurzała. 

- O kurwa! - wypaliła nagle, rozszerzając oczy ze zdziwienia.


- Hamuj się - zrugała ją przyjaciółka. Już ją lubię!


- Przepraszam, że przeszkadzam w tej jakże inteligentnej konwersacji... - zacząłem grzecznie, lecz nie dane mi było skończyć.


Dziewczyna podeszła do mnie i przedstawiła się jako Kamila. Bez skrupułów stwierdziła, iż nie zamierza przepraszać mnie za dzisiejszą awanturę. Chcąc pochwalić się nienaganną kulturą osobistą również się przedstawiłem i przybliżyłem jej moją osobę. W ramach przeprosin zaprosiłem ją, na spacer jednak ta stanowczo odmówiła, gasząc mnie przy tym niezwykle skutecznie. Chyba pierwszy raz w życiu nie miałem żadnej ciętej riposty. Ekipa Kłos&Ruda udała się do kuchni, a ja zostałem sam na sam z nowo poznaną dziewczyną. Wytłumaczyłem jej jak udało mi się ją znaleźć po czym zacząłem się śmiać widząc jej zdziwione spojrzenie.





[ Kamila ]



- A co tu tak wesoło?- zapytał Karol wchodząc do pokoju.

- Wspominamy czasy, kiedy to Andrzej chciał mnie potrącić - odparłam.

- Wiecie, że to było godzinę temu? - upewniła się Ola.


- I co w związku z tym?

Podeszłam do Wrony z wyciągniętą dłonią.

- Wychodzimy - oznajmiłam.

- Dokąd?


- Na spacer... Z tego co pamiętam to zapraszałeś mnie na jeden, a ja koniecznie muszę poznać Bełchatów.

- Racja... Nie czekajcie na nas z kolacją.

Wyszliśmy. Było piękne sierpniowe popołudnie. Błądziliśmy po ścieżkach i rozmawialiśmy o naszych zainteresowaniach, problemach, rodzinach, marzeniach i planach na przyszłość. Na koniec wstąpiliśmy do Pubu na małe piwo. W przypadku środkowego na jednym się nie skończyło. Wracając musiałam taszczyć go ze sobą. Zdecydowanie przeholował, był ledwo przytomny. Możecie mi wierzyć, nie było to ani wygodne, ani przyjemne zważywszy również na to, że ja miałam nieco ponad półtora metra, a on dobre dwa. 



Po kilkunastu minutach męki dotarłam pod moje mieszkanie. Znalazłam klucze i włożyłam je do zamka. Już miałam je przekręcać, gdy nagle Andrzej stracił równowagę i runęliśmy na ziemię. Próbowałam się wyrwać, ale wszystkie próby poszły na darmo. Siatkarz wybełkotał coś na kształt „nie puszczę cię” i zaczął chrapać. Udało mi się wygrzebać z kieszeni telefon i zadzwoniłam do przyjaciółki. Chwilę potem otworzyła nam drzwi, a widząc mnie w dwuznacznej pozycji z zalanym środkowym, uśmiechnęła się.

- Czego japę cieszysz? Lepiej pomóż mi go wnieść do środka i wydostać się z jego uścisku.

Po krótkiej chwili mężczyzna spał smacznie na kanapie. Widząc świdrujące spojrzenie Oli opowiedziałam jej co zaszło. Ta natychmiast zaczęła się śmiać. Zero wsparcia ze strony przyjaciół. 


- Zamknij się, bo go obudzisz i znowu zacznie gadać - warknęłam i zniknęłam w czeluściach łazienki. Po kąpieli szybko rozejrzałam się po naszym nowym lokum, po czym wskoczyłam do ciepłego łóżeczka i zasnęłam.


[Ola]

Po godzinie wspominania i opowiadania dziwnych historii, wreszcie postanowiłam obejrzeć nowe mieszkanie, które jak się okazało zostało urządzone dla nas przez Kłosa i jego nierozłącznego kompana - Wronę. O dziwo, byłam bardzo spokojna. Wiedziałam, że Karol wie, co lubię i miałam nadzieję, że utrzymał mój nowy pokój w moich klimatach. 


Z lekkim uczuciem podekscytowania przekręciłam klucz w zamku. Lekko pchnęłam wiśniowe drzwi i ujrzałam śliczny ametystowy korytarz rozświetlony przez obszerny żyrandol zawieszony na suficie. Znajdowała się tutaj jeszcze mała komoda i dwie czarne półeczki. Obróciłam się i dopiero teraz zobaczyłam, że druga ściana to kompozycja z luster, ułożonych w różnorakie fale. Wyglądało to naprawdę pięknie! 


Przeszłam bez słowa dalej i rozejrzałam się po wielkim czekoladowo-kremowym salonie. Wszystko było bardzo nowoczesne, ale najbardziej w oczy rzuciły mi się dwie przeszklone szafki, z podświetlanymi półkami, gigantyczny telewizor i duża, narożna kanapa w kolorze mlecznej czekolady. 

Następnie weszłam do jednej z sypialni i wiedziałam, że trafiłam do pokoju Kamili. Ściany w kolorze kawy z mlekiem, beżowe meble, hebanowo-czekoladowe dwuosobowe łóżko z beżową narzutą oraz wielki, rzucający się w oczy na wejściu, namalowany na ścianie obrazek ze wszystkimi bohaterami jednego z ulubionych anime Kamy - Kuroshitsuji. Roześmiałam się i spojrzałam na Karola.


- O co ci chodzi? Przecież ona to lubi.

- Tak, tak, lubiła w liceum. Ale sądzę, że jej się spodoba. Kto z was ma taki talent?


- No jak to, kto? Nasz klubowy człowiek wielu talentów, Winiarski! 

- Winiary? - Zrobiłam zdziwioną minę. On tylko wzruszył ramionami, po czym gestem ręki zaprosił mnie na korytarz, a następnie skłonił się i z kurtuazją otworzył kolejne drzwi. Nie byłam pewna, czy chcę zobaczyć ten pokój.


Odliczyłam w myślach do trzech, wzięłam głęboki oddech i weszłam do środka. Zabrakło mi słów. Frontowa ściana była w kolorze srebrnym i lekko połyskiwała, natomiast resztę pokrywała szmaragdowozielona farba. W pokoju znajdowało się wielkie czarne łóżko ze srebrną narzutą. Na wprost łóżka, na ścianie zawieszone były szklane półki na książki, a pomiędzy nimi duże, podłużne lustra. Duże przesuwane drzwi prowadziły do mini garderoby. Kolejną rzeczą, jaka bardzo mnie ucieszyła, było to, że obydwie miałyśmy własne łazienki! 

- Kłooosu! Wiesz, że cię kocham?! - krzyknęłam i rzuciłam się na przyjaciela, który niczego się nie spodziewał, więc w efekcie wylądowaliśmy na moim łóżku, przy którym stał Wąski. 

- Przecież wiem, że nie możesz mi się oprzeć - wymruczał seksownym głosem, a ja szybko usiadłam na jego brzuchu i zaczęłam go łaskotać. - Dobra, stop, stop! Rozejm! Ja już nie mogę! - wychrypiał czerwony na twarzy Karol. Stwierdziłam, że daruję mu życie. Tym razem. - Co powiesz na wypad na basen? Miałem wyjść z chłopakami, ale myślę, że świetnie będzie jak dołączysz do nas.

- Ale... To męski wypad, prawda? Będę wam tylko przeszkadzać! 


- Nie, nie będziesz. Zgódź się... Winiar zarezerwował nam na dwie godziny pływalnię, będziemy sami, zero tłumów, będzie można popływać, pobawić się! Musisz iść! 

Tak właśnie mój przyszywany brat postawił mnie przed faktem dokonanym. Wynegocjowałam jedynie to, że sam przyniesie moje bagaże z mojego kochanego garbusa. Spakowałam tutaj niewiele, reszta rzeczy miała zostać jutro dowieziona przez firmę od przeprowadzek. Pięć minut później Kłos wszedł do domu ciągnąc za sobą dużą, czarną walizkę. W drugiej ręce oprócz tego niósł 3 wielkie torby, a na plecach miał plecak z moim sprzętem. Odebrałam od niego kolorowy pakunek i zaczęłam go rozpakowywać. 

Karol rozłożył się na kanapie i zafascynowany patrzył jak podłączam do telewizora swojego Xboxa i Play Station4. Cóż, lubię takie zabawki. Od razu włożyłam też wszystkie gry i dodatki, do niskiej szafki pod telewizorem. Do szklanej witrynki wstawiłam lustrzankę i zestaw obiektywów, po czym zaniosłam swojego laptopa do sypialni i położyłam go na małym, przeszklonym biurku.

Zawołałam swojego bagażowego i po chwili byłam już w łazience, przebierając się w bikini. Umówiłam się z Karolem za 20 minut, więc szybko związałam włosy w kucyka, zmyłam makijaż i założyłam letnią spódniczkę i białą bokserkę. Spakowałam do małej torby ręczniki, okularki i inne potrzebne rzeczy. Narzuciłam na siebie kremowy sweterek i wychodząc prawie zderzyłam się z Kłosem. 


Spacerkiem doszliśmy pod pływalnię, Wąski zameldował się w recepcji i załatwił nam wejście. Raźnym krokiem ruszyłam w stronę damskiej przebieralni i szybko rozebrałam się. Wtedy naszły mnie wątpliwości - dlaczego włożyłam bikini? Przecież nie będę tutaj sama z Kłosem! "Raz kozie śmierć!" - pomyślałam, zabrałam ręcznik i okularki, włożyłam klapki na nogi. Postanowiłam zanieść swoje rzeczy na leżak, przy basenie, a dopiero później wejść pod natrysk. 

Jak pomyślałam, tak zrobiłam. Wyszłam z szatni i podążałam wzdłuż basenu w stronę leżaków, na którym zostawiłam swoje atrybuty. Wracałam spokojnie pod natrysk gdy nagle drzwi męskiej przebieralni otworzyły się z hukiem i wybiegły z nich dwie postacie. Nie zdążyłam zareagować, gdy wysoki chłopak biegnący bardzo szybko z odwróconą głową w stronę kolegi wpadł na mnie, w wyniku czego poleciałam wprost do wody.


Wpadłam do basenu sportowego z bardzo zimną wodą. Szybko wynurzyłam się, ale czułam, że wypadła mi soczewka. Świetnie! Teraz jestem ślepa. Wkurzyłam się. Widząc jedynie zarysy postaci, a było ich kilka nad basenem, zaczęłam wrzeszczeć po angielsku, wiedząc, że część z nich nie zna polskiego. 

- Kogo z was całkowicie porąbało?! Karol, proszę cię uratuj mnie i przynieś mi soczewki, kurde, bo mi wypadły i nic nie widzę! Są tam gdzie zawsze - dodałam już spokojniej.


Jedna z postaci zerwała się do biegu, jednak żaden z pozostałych nie pomyślał o tym, że ledwo widząc mogę się utopić. Jakimś cudem dotarłam do krawędzi basenu, gdy poczułam, jak ktoś łapie mnie za rękę i wyciąga z wody. Myślałam, że to Karol, jednak Wąski dopiero po chwili włożył mi w dłonie pudełeczko z zapasem szkieł kontaktowych. Sprawnie założyłam jedną i drugą soczewkę, i dopiero wtedy zobaczyłam nad sobą zdziwione twarze siatkarzy. 

- Cześć... - powiedziałam niepewnie. - Winiary, co z tobą, znajomej nie poznajesz? - zapytałam.


- Ola? To naprawdę ty? - zapytał Winiarski. - Szalona ruda? Jak ty się zmieniłaś! - wykrzyknął i się do mnie przytulił. Po chwili stanął obok i zaczął wszystkich przedstawiać. - To tak, to jest Facu Conte, Nico Uriarte, Srećko Lisinac, Kostek Cupković i Alex Atanasijević. - Każdy z nich po kolei podchodził do mnie i się przytulał - typowe Skrzaty! Jednak ostatni z nich, Alex, podszedł do mnie trochę speszony.

- Bo wiesz... To ja cię wrzuciłem do tej wody. Przepraszam, nie chciałem, ale Facu, ten tu stojący idiota, mnie gonił, odwróciłem się i nie zauważyłem cię... - tłumaczył się zakłopotany. 

Wyglądał jak słodki, nieco przerośnięty cherubinek z orzechowymi loczkami. Do tego jego ciało było czystą perfekcją. Zresztą tak jak oni wszyscy, był tylko w kąpielówkach i wyglądał... Gorąco. A nawet bardzo gorąco. Dobra, Abramczyk, nie myśl o tym. Jesteś profesjonalistką, a to twoi współpracownicy. Zero uczuć i żadnego podniecania się.

- Spokojnie, nie tłumacz się tak, nic się nia stało. Tak właściwie to mnie trochę poniosło, bo nie spodziewałam się tak mokrego powitania. - Zaśmiałam się. - Zaprosisz mnie na jakieś ciacho i będziemy kwita, co ty na to? - Pokiwał twierdząco głową z wyraźnym zadowoleniem w oczach, po czym... Przytulił mnie, a właściwie zgniótł w uścisku, tak jak cała reszta.

- To jak, uznajemy Olę za nową maskotkę drużyny, panowie? - zapytał Karol, a reszta mu przytaknęła. Zadowolony Kłos nie wziął rozbieg i wskoczył do basenu rekreacyjnego, a cała banda poszła w jego ślady, oczywiście ochlapując mnie przy tym. Ale co tam! I tak byłam już cała mokra...



______________________________

Komentujesz -> Motywujesz! :)

Cześć!

Przedstawiamy Wam pierwszą część naszej bełchatowskiej historii.
Poznaliście już głównych bohaterów i obiecujemy - fabuła z każdym rozdziałem będzie się rozkręcać :)
Zachęcamy do obserwowania bloga - a jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach - zapraszamy Was do zakładki "Spam" <klik> :)
Zapraszamy również do zapoznania się z charakterystyką naszych aktorów w zakładce "Bohaterowie" <klik>.

Bardzo dziękujemy za komentarze pod prologiem :) I nieśmiało prosimy o komentarze pod tym postem - naprawdę liczymy na Waszą opinię :)

Iadala&Hachiko

PS. Specjalna dedykacja ode mnie dla "Cierpienia" :) Twój komentarz sprawił, że miałam świetny humor ;) Więcej Alka będzie w następnym rozdziale ;) Iadala


Chcesz dowiedzieć się czegoś więcej o autorkach? <klik>

11 komentarzy:

  1. Fajne 😊 czekam na kolejna ☺

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny! Coś czuję, że ta przeprowadzka to będzie najlepsza rzecz jaka dziewczyny spotkała! Od początku do końca dużo się dzieje, co jest dużym plusem, bo na niektórych blogach nie można tego powiedzieć :)
    Życzę dużo weny i do następnego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy! Cieszymy się, że się podoba i mamy nadzieję, że podołamy dalszym oczekiwaniom :D
      Do następnego! :)

      Usuń
  3. Ojejku, bardzo mi miło. Dziękuję serdecznie za dedykację :D
    To nic, że tak mało w tym rozdziale Alka (ale w jakich wspaniałych okolicznościach!) - i tak mi się podobało. Ale dwójeczkę chyba przeczytam z jeszcze większą chęcią (to przez te argumenty typu "będzie Alek" xd).
    Tak czy inaczej, pierwsza część wspomnień dziewczyn jest świetna. Wysoko zawiesiłyście temu opowiadaniu poprzeczkę.
    Kamila to taka fajna, wybuchowa dziewczyna. Jej charakter jest zupełnie inny niż mój, ale chyba nawet mi się to podoba. Sama nie umiałabym zwyzywać Wrony i zacząć go przeklinać, nawet gdyby mnie przejechał (i mimo mojej niechęci do jego osoby). Muszę przyznać, że ma dziewczyna niezły gust (przyjmując, że Karollo uwzględnił go podczas projektowania jej pokoju) - beż na meblach, kawa z mlekiem na ścianach, taki trochę mój klimacik. Chociaż sama mam ściany fioletowe a sufit niebieski. Ech, mój tata i jego wyczucie koloru... Wracając do tematu barw, chcę Wam gorąco podziękować. Dzięki Wam dowiedziałam się, jak wygląda kolor ametystowy xD
    A co do Kamy, bohaterowie Kuroshitsuji na ścianach? No ciekawie, ciekawie. Nie lubiłam tej serii. Tak czy inaczej brawa dla Winiara, skoro Ola rozpoznała wszystkie postaci. Sama trochę rysowałam, między innymi w mangowym stylu i wiem, że bazgranie po ścianach to nie lada wyzwanie.
    Wrona i Kamila są... dziwni O.o Tak, nie będę wymyślała innego słowa, oni są dziwni. Nie mam bladego pojęcia jak oni w ciągu kilku godzin z etapu "nienawidzę cię, umrzyj" przeszli do "aleś ty cudowny, chodźmy na spacer". Swoją drogą, ilekroć czytałam opowiadanie o Andrzeju, odgrywał czarny charakter. Tutaj też mam wrażenie (wiem, że niesłuszne), jakby był szalonym kierowcą czekającym tylko na odpowiedni moment, aby kogoś potrącić.
    Dobra, dość o Wronie, czas na Aleczka! Czyż on nie jest kochany? Chociaż moje umiejętności pływackie pozostawiają wiele do życzenia, chciałabym być na miejscu Oli. Być utopionym przez samego Atanasijevicia? Zazdro XD Jego reakcja i przepraszanie rudej rozłożyły mnie na łopatki. Oczy zaczęły mi się świecić, to było tak urocze *o*
    Jak napisałam wyżej, czekam ze zniecierpliwieniem na kolejny rozdział o/
    Całuski :*
    [zostan-z-nami.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo nam miło, że czytasz nas z przyjemnością, nawet jeśli tylko dla Alka xD
      Charakter Kamili jest wzorowany na "Tsundere"* (Jeżeli interesuję cię, "co" to jest zachęcam do cioci Wikipedii, bo nie umiem zbytnio tego wytłumaczyć. xD)
      Widać mamy ten sam gust ^^
      Co do Kamy i Andrzeja... Ta para jeszcze cię zaskoczy xD Mam nadzieję, że pozytywnie xD Mogę jedynie zdradzić tyle, że między tą dwójką będzie się jeszcze duuużo działo xD
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
    2. Nie znam Cię prawie wcale, ale polubiłam Cię od pierwszego komentarza XD Tak, wiem, dziwnie to brzmi O.o
      Kolor ametystowy to mój wymysł - kocham takie klimaty :D W ogóle to też mam fioletowy pokój :D Ale sufit biały, dzięki czemu mogłam dołożyć parę akcentów w żółto-czarnych barwach :D
      W sumie fiolet był wymysłem mojego dzieciństwa i tak już zostało, chociaż teraz bardziej poszłabym w klimaty Oli z opowiadania, albo zółto-czarne barwy <3
      "Tutaj też mam wrażenie (wiem, że niesłuszne), jakby był szalonym kierowcą czekającym tylko na odpowiedni moment, aby kogoś potrącić." - uwierz mi, Wrona dopiero się rozkręca XD
      Alek jest mega uroczy zawsze i wszędzie :D Normalnie od razu przed oczami mam widok, jak stoi, udziela wywiadu i bawi się prezentem ode mnie :D O Matko, myślałam, że się wtedy rozpłynę *-* Serio, jak jest szczęśliwy to ma taki mega słooodki głos... Dobra, muszę się ogarnąć :D
      Bynajmniej dziękuję, w imieniu nas obydwóch :D
      Całuję,
      Iadala :*

      Usuń
  4. Genialne *.*
    Już uwielbiam w tym opowiadaniu Kłosa ;3 Przezabawny, taki kochany przyjaciel <3 Krótko mówiąc taki jak w realu :) Wrona nieco sobie u Kamili nagrabił, ale coś czuję, że szybko odkupi swoje winy :D W ogóle charakter tej dziewczyny jest zajebisty :D Z nią to będzie się można pośmiać ^^ Ach ta niezdarność Aleksa :D No, ale udało mu się poznać przez to fajną laskę ^^ Czekam na dalsze losy dziewczyn ;3
    Pozdrawiam i weny ;*
    PS: Dzisiaj zapraszam na nowy rozdział na Matthew i Wojtku u mnie i Lette ;3
    http://slodka-niewiedza.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy :)
      Pozwolę sobie jedynie zdradzić, że będą jeszcze sceny w wykonaniu tej dwójki (Andrzej&Kamila) i nie tylko :)
      Również pozdrawiam ;*

      Usuń
  5. zapowiada się super! czekam na więcej! :)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli przeczytałeś nasze opowiadanie, zostaw po sobie ślad i napisz nam co o nim myślisz - liczymy na wasze opinie :)
Dziękujemy za każdy motywujący komentarz! :)