piątek, 4 września 2015

Rozdział 3

Rozdział 3


[Ola]

Po nerwowym poranku, wygłupach Kłosa, pocałunku Wrony z Kamilą i niespodziewanym zakończeniu sytuacji, stwierdziłam, że muszę ochłonąć. Karol zabrał swój wałek do ciasta i wrócił do własnego mieszkania. Natomiast ja znalazłam się w swoim pokoju, po czym odnajdując telefon zabrałam go ze sobą wraz z ulubionym, konwaliowym płynem do kąpieli i postanowiłam się zrelaksować podczas kąpieli, słuchając ulubionych piosenek.

Po dobrej godzinie błogiego lenistwa, wyszłam z wciąż ciepłej wody, zawinęłam włosy w turban z ręcznika, ubrałam swój ulubiony komplet czarnej, koronkowej bielizny i nucąc sobie kawałek "Sugar" Maroon 5 zaczęłam myć zęby. Nagle do pomieszczenia, bez pukania, wpadła Kamila. Następnym razem muszę zamknąć MOJĄ łazienkę na klucz.

- On tu jest - wypaliła niespodziewanie.

- Kto? - Nie wiedziałam, o co może jej chodzić. Czyżby Wrona ponownie przybył do niej?

- No, jakiś siatkarz - wytłumaczyła bardzo elokwentnie. Tak, bo kuźwa znam tylko jednego siatkarza w Bełchatowie. - Aleksandar Atana... Jakiś tam. I on pyta o ciebie!

Z wrażenia szczoteczka wyleciała mi z ręki, a ja stanęłam z otwartą buzią na wprost Małej, która już wyleciała w stronę garderoby, mówiąc, że przygotuje mi ubrania.

- Spokojnie, Abramczyk, spokojnie. To nic nie znaczy, więc ogarnij dupę. Na pewno chce cię zabrać na to ciastko, żeby nie mieć już długu w stosunku do ciebie. Opanuj nerwy - mówiłam sama do siebie. O Jezusie, takie ciacho w moim domu! - przeleciało mi przez myśli.

Szybko rozczesałam włosy, podsuszyłam je i nałożyłam krem na twarz. Gdy Kamila podrzuciła mi prosty, aczkolwiek całkiem seksownie wyglądający zestaw, szybko ubrałam czarne rurki, biała bokserkę i cienki, zielony kardigan, po czym oddałam się w jej ręce, aby delikatnie podkreśliła moje oczy szmaragdową kreską i beżowym cieniem. W między czasie opowiedziałam jej wydarzenia z wczorajszego popołudnia. Skomentowała to cichym gwizdem uznania. Popatrzyłam na nią, jak na chorą psychicznie. Wytuszowałam rzęsy i zadowolona z efektu, z pełnym poparciem Kamili wyszłam z łazienki. Tylko 15 minut, Abramczyk, twój rekord! Widziałam zadowolenie w oczach Aleksandara. Młoda zmyła się do swojej sypialni, a Atanasijević po chwili wyciągnął mnie z domu do pobliskiej kawiarni.

- Chcesz spłacić dług, prawda? - zapytałam nieco zawstydzona.

- A czy ty tego chcesz? - Mama go nie nauczyła, że nie odpowiada się pytaniem na pytanie? - Zawsze możemy iść na kawę, nie na ciacho i nadal będziemy mieli okazję do następnego spotkania - powiedział, zabawnie poruszając brwiami. Taka opcja zdecydowanie bardziej mi się podobała.

Spędziliśmy długi czas na rozmowach o wszystkim i o niczym, o nas i o innych. Nagle spojrzałam na zegarek i zobaczyłam, że 10 minut temu rozpoczął się trening, na którym oboje mieliśmy się pojawić. Zaklęłam szpetnie pod nosem.

- Alex! Powinniśmy być na treningu! - Spojrzał przerażony na wyświetlacz komórki i otworzył oczy ze zdziwienia.

- Widzisz, tak dobrze nam się rozmawia, że nawet nie poczułem upływu tych dwóch godzin - odpowiedział nadal uśmiechnięty. Jak on może być taki zadowolony, skoro za kilkanaście minut trener własnoręcznie nas zabije? Musiałam wyglądać na przerażoną, bo siatkarz znowu zaczął gadać. - Mam zapasowy strój na hali, więc możemy od razu pobiec na trening. Pięć minut i będziemy na miejscu.

Popatrzyłam na niego z powątpieniem, moja kondycja nie była najlepsza, ale raz się żyje! Już po minucie biegłam ramię w ramię z jednym z najlepszych siatkarzy na świecie po bełchatowskich ulicach, śmiejąc się co chwilę z jego żartów. Wpadliśmy razem na halę, robiąc przy tym wiele hałasu, gdyż tuż przed boiskiem Alex poślizgnął się na rozlanej wodzie, upadł, a ja będąc za nim, nie zdążyłam wyhamować i wylądowałam na nim.

- To się nazywa wielkie wejście, moi drodzy! - zaśmiał się Miquel Falasca. Na szczęście nie był bardzo zły.

Niestety chłopcy stwierdzili, że nie odpuszczą nam tego "wjazdu", gdyż Karol przez przypadek to nagrał. Serio? To co on robi na tym treningu, skoro stał z telefonem w dłoni? Chwilę później nagranie znalazło się na instagramie Kłosa z niezwykle twórczym podpisem "Każda laska, leci na naszego Alka". Ja go kiedyś zabiję. Bałam się tego co ujrzę wieczorem na moim profilu, ponieważ ten przygłup, który śmie się nazywać moim przyjacielem - oznaczył mnie na swoim profilu. Ich fanki mnie zjedzą. Żywcem.



[Alex]

- Alex! Alex! Aleksandar Atanasijević! - usłyszałem ryk mojego przyjaciela, Konstantina. - Ziemia do Alexa!

- Co chcesz? Nie musisz się tak wydzierać! 

- Jak to co? Mówię do ciebie od dziesięciu minut o ustaleniach trenera na najbliższy tydzień, a ty mnie nie słuchasz! Myślisz o tej Rudej? Czy może już inna zawróciła ci w głowie? - zapytał zirytowany.

- Hmm... Sądzisz, że gdybym poszedł do niej, to byłaby przesada? Narzucałbym się? - Kostek tylko wzruszył ramionami i wyszedł z pokoju, wiedząc, że nic nie wskóra. Ja natomiast postanowiłem działać.

Szybko przebrałam się w ciemne jeansy, kolorowy T-shirt oraz czarną bluzę i ruszyłem w stronę sąsiedniego bloku, w którym mieszkał Kłos, a obok niego Ruda z przyjaciółką. Zadzwoniłem dzwonkiem i po chwili, drzwi otworzyła mi mała istotka. Zapytałem o Olę, a ona zaprosiła mnie do środka, gdyż dziewczyna brała prysznic. Przedstawiła się jako Kamila i obiecała, że jej przyjaciółka za chwilę wyjdzie. Zostałem sam w przestronnym salonie, usiadłem na kanapie i czekałem.

Kilka, może kilkanaście minut później pojawiła się ona. Ubrana w zwykłe ciuchy, z rozpuszczonymi, długimi, rudymi włosami i delikatnym makijażem wyglądała ślicznie. Mała weszła do jednego z pomieszczeń, zostawiając nas samych.

- Cześć, piękna. Mam nadzieję, że nie jesteś zła, że wpadłem, bo pomyślałem, że moglibyśmy pójść do kawiarni, jest takie ładne przedpołudnie.

- Alex, oczywiście, że nie jestem zła. - Uśmiechnęła się. - Skoro tak proponujesz, to chodźmy. - Chwyciłem ją za rękę i wyciągnąłem z mieszkania. Pokonaliśmy pięć pięter schodów i ruszyliśmy w kierunku jedynej, znanej mi bełchatowskiej kawiarenki. Nagle Ola, jakby posmutniała. - Chcesz spłacić dług, prawda? - zapytała przygnębiona. Czyli to o to chodziło!

- A czy ty tego chcesz? Zawsze możemy iść na kawę, nie na ciacho i nadal będziemy mieli okazję do następnego spotkania - powiedziałem, poruszając dwuznacznie brwiami, a on natychmiast się rozweseliła. Wspaniale nam się ze sobą rozmawiało i tak się zagadaliśmy, że spóźniliśmy się na trening. Na szczęście po naszym wielkim wjeździe, Falasca nie był zły. Tym razem mi się upiekło. Szybko przebrałem się w swój strój i dołączyłem do chłopaków.


[Ola]

Dołączyłam do Kamili siedzącej na trybunach. Ona tylko mrugnęła do mnie i wróciła do czytania papierów. Wzięłam leżącą obok niej teczkę z dokumentami wszystkich graczy, ich stanem zdrowia, przebiegiem kariery i zaczęłam uważnie studiować. Do życia przywrócił mnie wrzask trenera, który prosił, abym rozmasowała plecy jednemu z siatkarzy, który podobno czekał już na mnie w gabinecie fizjoterapeutycznym. Szybko ruszyłam w tamtą stronę i zamarłam widząc pół nagiego Alexa rozłożonego wygodnie na "kozetce".

- Co ci jest, Młody?

- Hej, hej, tylko nie Młody, jestem tylko jakiś rok młodszy od ciebie. Co do pleców, to chyba nieco naciągnąłem odcinek krzyżowy, gdy mnie odrzuciło. Odczuwam lekki ucisk i ból.

- Okay, zaraz się tym zajmę.

Przygotowałam odpowiednie specyfiki i umiejętnie wmasowałam je w plecy siatkarza, który wyraźnie się rozluźnił. Uciskałam odpowiednie punkty kręgosłupa Atanasijevicia i delikatnie, ale stanowczo masowałam spięte mięśnie. Nie wyczułam żadnego mocnego urazu, więc Alex powinien już jutro normalnie trenować. Po wszystkim, gdy skończyłam, umyłam dłonie i obróciłam się do niego. Jakimś cudem wpadłam w jego ramiona. Stałam i patrzyłam w jego oczy, a nasze usta znajdowały się centymetry od siebie. O czym ty myślisz, Abramczyk? Ledwo go znasz! Zaczął się nachylać ku mnie, gdy nagle drzwi otworzyły się z impetem.

Odskoczyliśmy od siebie wystarczająco szybko, tak, że wchodzący do środka Facundo Conte, niczego nie zauważył. Facu zaczął narzekać na skurcz łydki, więc kazałam mu położyć się na łóżku. Atanasijević pożegnał się ze mną i rzucając tęskne spojrzenie wyszedł z pomieszczenia. Rozmasowując podudzie Argentyńczyka, rozmyślałam nad wcześniejszą sytuacją. Przecież nie znam tego młodego, serbskiego atakującego, a prawie się z nim całowałam... Z transu wyrwał mnie Conte.

- Hej, Ruda! Co byś powiedziała na jakieś wyjście? Może kino? Weszła teraz fajna komedia "Do zaliczenia", albo dramat fantasy "Byzantium"... - Przygryzłam wargę, zastanawiając się co mu odpowiedzieć, w końcu jego też nie znam zbyt dobrze.

- Wiesz, co, czemu nie? Przyjdź po mnie o 19, dobrze? - W odpowiedzi pokiwał głową twierdząco z wielkim uśmiechem...


[Alex]

- Aleeex! Co ty robiłeś z moją siostrą? - zapytał konspiracyjnym tonem Kłos.

- Eee... Byliśmy razem na kawie? Zagadaliśmy się? - Karollo i reszta zaśmiali się na widok mojego zdenerwowania. W końcu nie wiedziałem, czy Wąski zaakceptuje naszą relację. Na całe szczęście, on tylko poklepał mnie po plecach, mrucząc coś pod nosem.

Po kolejnej serii rozgrzewania i rozciągania się, zaczęliśmy ćwiczyć zagrywkę i odbiór. Gdy na wprost mnie stanął Mariusz z niecnym uśmiechem, wiedziałem, że uderzy z całej siły. Co jak co, ale jego zagrywki to prawdziwe petardy. Wykonałem dwa podskoki, żeby się skoncentrować i rozluźnić mięśnie. Ułożyłem się w miarę nisko na nogach, a Wlazły podrzucił wysoko Mikasę i uderzył w nią z całej siły. Widziałem jak piłka leci, nie na mnie, ale jakieś 50-60 centymetrów obok. Rzuciłem się do przodu, aby to odebrać i poczułem ból w dolnej części pleców.

- Auu! - zawyłem cicho. Mario podszedł do mnie zaniepokojony, pozbierał mnie z parkietu, a ponieważ nadal kiepsko się czułem zaprowadził mnie do gabinetu fizjoterapeutów.

Ściągnąłem koszulkę i położyłem się wygodnie na kozetce. Po krótkiej chwili do pomieszczenia weszła Ola. Uśmiechnąłem się, gdy zaczęliśmy się przekomarzać. Ruda zabrała się za postawienie mnie na nogi. Wmasowała w moje plecy jakiś żel i umiejętnie rozluźniła spięte mięśnie. Czuć było, że zna się na tym co robi. Sielanka jednak nie trwa wiecznie i już po chwili stałem ubrany, tuż za dziewczyną, która myła dokładnie dłonie. Wykonała gwałtowny obrót, ale chyba nie spodziewała się mojej, tak bliskiej, obecności i potknęła się wpadając wprost w moje objęcia. Byliśmy tak blisko siebie, ledwie parę centymetrów dzieliło nasze usta. Zahipnotyzowany jej spojrzeniem, zacząłem się pochylać, aby ją pocałować.

Niestety, usłyszeliśmy trzask otwieranych drzwi i oboje odskoczyliśmy od siebie. Któż inny, niż Facu mógłby nam przerwać w takim momencie? Chyba nikt. Rozczarowany i zdenerwowany pożegnałem się z dziewczyną i popatrzyłem na nią ze smutkiem w oczach, po czym po prostu wyszedłem z jej gabinetu. Oparłem się o cienkie drzwi, przez które doskonale było słychać, wytłumaczenie Conte. Później zapadła cisza, ale mimo tego wciąż tam stałem, czując się powoli, jak cholernie zazdrosny gimnazjalista.

- Hej, Ruda! - Ciszę przerwał Argentyńczyk. - Co byś powiedziała na jakieś wyjście? Może kino? Weszła teraz fajna komedia "Do zaliczenia", albo dramat fantasy "Byzantium"... - CO?! Takie pytanie pojawiło się w mojej głowie. Miałem nadzieję, że Ola się nie zgodzi. Łudziłem się, że może coś dla niej już znaczę.

- Wiesz, co, czemu nie? Przyjdź po mnie o 19, dobrze? - Jej odpowiedź mocno mnie zdenerwowała, ale aby nie zostać przyłapanym na podsłuchiwaniu, szybko stamtąd odszedłem. Przebrałem się w szatni i wychodząc samotnie z hali, wyciągnąłem telefon.

- Halo? Stephane, masz czas dzisiaj wieczorem? Co powiesz na wypad do kina z Konstantinem?


[Kamila]

Gdy otworzyłam drzwi wyjściowe uderzyło mnie chłodne, poranne powietrze. Szłam w stronę parku nie zwracając na nic uwagi. Nie chciałam z nikim rozmawiać. Włożyłam słuchawki do uszu i kontynuowałam samotną wędrówkę. Puściłam swoją ulubioną piosenkę, jednego z ukochanych zespołów - Evanescence - "Haunted". Gdy wsłuchałam się w słowa, łzy same zaczęły wypływać z moich oczu i wytyczać mokre ścieżki na twarzy.

"Obserwując mnie, chcąc mnie
Czuję jak mnie osłabiasz
Bojąc się ciebie, kochając cię
Nie pozwolę ci mnie osłabić..."

Przetarłam twarz rękoma. Powróciłam, a przynajmniej tak myślałam, do stanu normalnego wyglądu. Włócząc się tak bez celu, zauważyłam trzy znajome sylwetki. Wytężyłam wzrok, aby sprawdzić czy to na pewno oni. Jednak moja intuicja nigdy nie zawodzi. Puściłam się biegiem w tamtą stronę.

- Winiary! - krzyknęłam. Michał odwrócił się, a ja wskoczyłam na niego, przytulając go mocno. Odwzajemnił uścisk, lecz nie utrzymał równowagi. Dagmara z Oliwierem zaczęli się śmiać, widząc jak razem z Winiarskim lądujemy na trawie. - Winiary! Tęskniłam! Przyjaciół nie poznajesz? - zapytałam widząc lekką niepewność w jego oczach.

- Mała? - Zmroziłam go wzrokiem. - Znaczy się, Kamila? Kopę lat! Wczoraj widziałem się z Rudą, będziecie z nami pracować? - Pokiwałam twierdząco głową. - Będziesz na dzisiejszym treningu?

- Tak, tak, będę. Muszę jeszcze przeczytać raporty z treningów.

Wstałam i otrzepałam ubrania. Podeszłam do Dagmary, przywitałam się z nią buziakiem w policzek, a Oliwiera porwałam na ręce. Urósł i był cięższy niż ostatnio. Ale cóż, w końcu ma już prawie siedem lat. Mały oplótł mi szyję swoimi rączkami i krzyknął mi do ucha.

- Cześć ciocia! Gdzie ciocia Ola?

- Cześć Oli! - Przytuliłam chłopca. - Nie musisz mi krzyczeć do ucha, Młody. Ciocia Ola przyjdzie na trening taty. A tak poza tym, to jak tata się sprawuje w domu?

- Źle. Nie pozwala mi jeść słodyczy!

Wybuchnęłam śmiechem razem z Oliwierem i Dagmarą, a Michał spojrzał na nas wzrokiem mówiącym "I ty brutusie przeciwko mnie?". Pożegnałam się z całą rodziną i poszłam dalej. Zerknęłam na zegarek, do treningu zostało jeszcze trochę czasu, więc postanowiłam podejść do mieszkania. Usłyszałam dźwięk lanej wody, czyli Ola była w łazience. Weszłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko.

- Czemu ja zawsze muszę robić sobie nadzieję? Nie kocham go! Z resztą... Kto pokochałby to dziobate coś?! - mówiłam sama do siebie. Czasami dobrze mi to robi. - To nie może być miłość, znamy się jeden dzień! Przecież sobie obiecałam, że nigdy się nie zakocham! Kto by pomyślał, że wymuszony pocałunek może narobić tyle problemów?! Poza tym... Działał pod wpływem impulsu, więc nie ma się czym przejmować - zawyrokowałam, wpatrując się tępo w sufit.

Wstałam z łóżka z zamiarem ogarnięcia się, lecz moje plany przerwał rozlegający się w mieszkaniu dźwięk dzwonka. Otworzyłam drzwi, by po chwili zderzyć się z czyimś torsem. Zadarłam głowę do góry i ujrzałam młodego chłopaka, mniej więcej w moim wieku.

- Jest Ola? - zapytał po angielsku.

- Bierze prysznic. Wejdź. Napijesz się czegoś?

- Wody poproszę. Tak poza tym, jestem Aleksandar Atanasijević. - Kolejny siatkarz. No pięknie. Tylko skąd ona go wytrzasnęła?

- Kamila Ciechanowicz. Usiądź, a ja już wołam Olę. - Wpadłam do łazienki jak po ogień.

Oli, aż szczoteczka do zębów wypadła z rąk. Nie mogła w to uwierzyć. Mina i reakcja przyjaciółki wyrażały więcej niż tysiąc słów. Zaczęła krztusić się pianą z pasty. Śmiejąc się, udałam się do garderoby, aby wybrać dla niej jakiś ciekawy strój. Przygotowałam czarne rurki, białą bokserkę i kardigan oraz jej ulubione czarne baleriny. Pomogłam zrobić jej pasujący makijaż. Wyszłyśmy razem z łazienki, a Alex zrobił wielkie oczy ze zdziwienia. Na szczęście Ola mi o wszystkim opowiedziała, więc postanowiłam zostawić ich samych i udać się na chwilę do swojego królestwa.

Na hali przywitałam się z szefostwem i nowymi kolegami ze sztabu. Odeszłam w stronę gabinetu, aby zdobyć raporty. Usadowiwszy się na trybunach, zaczęłam czytać. Nagle jakiś cień zasłonił mi światło. Podniosłam wzrok i zobaczyłam Miśka.

- Odłóż na chwilę te papiery, musisz poznać drużynę. - Posłusznie zeszłam z trybun i podążyłam za przyjacielem. Stanęłam obok niego, a na przeciwko mnie znajdowały się zmutowane genetycznie wypierdki.

- Cześć. Jestem Kamila Ciechanowicz. Miło mi was poznać. Od dzisiaj będę pracować w sztabie medycznym, jako wasza fizjoterapeutka, wraz z moją przyjaciółką, którą część z was poznała już wczoraj - powiedziałam. Siatkarze po kolei wymienili mi swoje imiona i ksywki, jednak zbyt szybko aby je zapamiętać, a potem zostałam zgnieciona w grupowym uścisku.

- Zaraz, zaraz. Kogoś jeszcze tutaj brakuje - zauważył słusznie Mariusz Wlazły, którego znałam dzięki temu, że znajdował się na wielkim plakacie z siatkarzami, który Ola wywiesiła w akademiku.

- Wrona i Kłosu siedzą w mieszkaniu, a Ola wybyła z Alexem Atana... Jakimś tam! - odparłam, co wywołało u większości uśmiech na twarzy.

- O matko, na romanse im się zebrało pewnie - rzucił Stephane Antiga.

- Prawda? A teraz pozwólcie, że wrócę do swojej "fascynującej" lektury.

Wróciłam na miejsce, a chłopaki rozpoczęli trening. Po około piętnastu minutach, do hali wbiegł Kłos, a za nim Wrona. Karol widząc, że siedzę bezpiecznie na trybunach, podbiegł do mnie i porwał na ręce.

- Dzięki Bogu! Ty żyjesz! - krzyczał. - Już myślałem, że coś ci się stało! - Drużyna patrzyła na cały spektakl wielkimi oczami, śmiejąc się pod nosem.

- Karol! Puść mnie do cholery, bo zwrócę na ciebie śniadanie! - wydarłam się wreszcie na siatkarza. Na szczęście mnie posłuchał, więc powróciłam do papierkowej roboty, a spóźnialscy udali się do szatni...

_____________________________________


Cześć! Hejka!
Dziękujemy za 2000 wyświetleń! Nie spodziewałyśmy się takiego zainteresowania! :)

Prezentujemy Wam dzisiaj trzecią część z naszych wypocin, mając nadzieję, że Wam się spodoba. Tym razem więcej akcji z udziałem Oli i Alexa (special for Cierpienie :*) :D
Fani Andrew! Nie martwcie się! Wrona jeszcze będzie miał swoje długie pięć minut. Niejednokrotnie ;)
Każdy Wasz komentarz mocno nas motywuje, więc zachęcamy do zostawienia po sobie śladu - jeśli tylko śledzicie tą historię :) I zachęcamy do obserwowanie bloga ;)
Jak myślicie, jak wypadnie konfrontacja w kinie? Conte kontra Atanasijević wraz ze swoją bandą? ^.^

Całujemy każdą (każdego?) z Was mega mocno, przysyłamy uczniom uściski wsparcia (LO to zło, ale studia będą jeszcze gorsze) :)
Planowo - następny rozdział za tydzień :)

Pozdrawiamy!
Iadala & Hachiko

PS. Pamiętacie może kto dzisiaj ma urodziny? Tak! Właśnie on! 
Wspaniały Aleksandar Atanasijević! ❤❤❤ Wszystkiego najlepszego Alex! ☺



Tak to u mnie wygląda :D 

Najsłodsze zdjęcie z autografem najlepszego serbskiego siatkarza :D
Iadala :*

11 komentarzy:

  1. LO trzeba jakoś przeżyć dzieki za wsparcie ;) A co do rozdziału to super! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Sto lat, Alke! <3
    Co do rozdziału, był świetny. Oprócz wiadomych powodów, jak zawsze ładnie napisany, pięknym językiem i ciekawy.
    To miłe, że Alek przyszedł zaprosić swoją nową koleżankę do kawiarni, tak samo interesujące jest to co się w niej działo. Serce się cieszy, gdy czyta się o Atanasijeviciu-romantyku i tej akcji z przeprosinowym ciachem. Swoją drogą, Wasz blog chyba śni mi się po nocach, bo miałam jakieś dziwne deja vu, czytając o tej sytuacji XD Nawet zaczęłam przeglądać stary rozdział, ale tam nie było tej historii przedstawionej z innej perspektywy! O.o
    Conte debil! Nie lubię go. Kiedyś darzyłam go sympatią i szacunkiem, ale nawet na żywo mi podpadł, uuu xd No i Waszym opowiadaniu też go nie polubię. No bo kurcze, tak odbijać koledze z drużyny przyjaciółkę? :C A Ola mi podpadła tym, że się zgodziła. Ciekawe, jak by się zachowała, gdyby wiedziała, ze Alek wszystko słyszy...
    Wow, dzięki za special for me <3 Gratuluję ponad 2000 wyświetleń, mnie do tej liczby jeszcze 'trochę' brakuję. Również życzę Wam powodzenia w nowym roku szkolnym. I LO wcale nie jest złe. Chyba nie sugerujecie, że codzienne stanie pod tablicą na matematyce to coś niefajnego? :O
    Ściskam :*
    Tak w ogóle pytałam Was w poprzednim komentarzu o mecze, ponieważ wyczytałam, że jesteście z Dąbrowy i myślałam, że jeździcie na mecze BBTS-u i kiedyś może się spotkamy. Tylko... zapomniałam o Będzinie ^.^" Brawo ja ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy okazji, wraz z Lucą serdecznie zapraszamy na trójeczkę ;)
      http://zostan-z-nami.blogspot.com/
      Całuski :*

      Usuń
    2. Hej! :D
      Dziękujemy za pochwałę, ja jako ja, zawsze staram się pisać no... Tak, żeby się to fajnie czytało - mam nadzieję, że w jakimś stopniu mi to wychodzi :D
      Każdy Twój komentarz wywołuje naprawdę wielki uśmiech na twarzy - dziękuję :*
      Ola, podpadła, masakra - ale wiesz, w końcu ona dopiero ich wszystkich poznaje :P
      To takie mega motywujące, jak ktoś pisze, że chyba mu się śni nasze opowiadanie - to oznacza, że Ci się musi naprawdę podobać ;)
      Hmm... Moje liceum jest ciężkie. Bardzo ciężkie. Wybrałam drugą najlepszą szkołę na Śląsku (pierwsza za daleko, do Bielska mam kawałek :D) i poziom jest wysoki... W większości na pierwszej lekcji miałam już testy na których można było się załamać... Ale musi być dobrze! :D Trzeba myśleć pozytywnie ;) Hachiko ma lepiej - chodzi do LO w Dąbrowie, blisko domu, a ja tam codziennie emigruję do Katowic i staram się pokochać korki </3
      Jesteśmy z DG, ale akurat ja czasem zawitam na Halę pod Dębowcem ;) Mam w B-B ciocię, więc zdarzyło mi się przyjechać specjalnie na mecz... W zeszłym sezonie, kto by się spodziewał, byłam w lutym na meczu Skry... Myślę, że uda się kiedyś spotkać :D Pewnie, jak czas pozwoli, to w tym roku pojawię się też wraz z bełchatowską ekipą (ramowy terminarz mówi, że to 16 styczeń) i mam nadzieję, że wtedy uda nam się poznać! :D
      Całusy :*
      PS. Wpadnę do Luci jutro, bo pomału zbieram się do spania - przez te cholerne dojazdy przestawiłam się na pobudki przed 6 rano :(

      Usuń
    3. Heh, fajnie. Ja wybrałam tę najlepszą szkołę na Śląsku, więc... XDDD
      W zeszłym roku w dniu rozpoczęcia roku szkolnego pisaliśmy test mający podzielić nas na grupy z angielskiego. Ale zauważyłam, że na początku każdy się boi nowej szkoły, a te mające wysoki poziom raczej okazują się niestraszne. Ludzie są mili i ogarnięci, poza tym paradoksalnie w mojej 'piątce' nikt się nie uczy, chyba że matematyki, a i o dobre oceny nietrudno, tak więc nie denerwuj się na zapas :D
      Ubolewam wraz z Tobą z powodu korków, sama również dojeżdżam do szkoły - jakieś 20 km w jedną stronę, po drodze mijając najdziwniejsze polskie rondo.
      Ja byłam aż na jednym meczu BBTS-u, ze Skrą, w zeszłym sezonie. W przyszłym roku też planuję się pojawić (oprócz Skry trzeba złapać też Resoviaków i Juliena :D), więc do zobaczenie ;)

      Usuń
    4. Hahahaha, żółwik! :D Na jakim profilu jesteś? :D
      Ja nie zliczę ile testów napisałam w ciągu tygodnia - prawie na każdej lekcji coś jest - masakra...
      To u mnie niestety bardzo dużo zadają i już trzeba się uczyć... W dodatku mam system punktowy, więc trzeba systematycznie pracować na oceny...
      Ja mam podobnie, koło 20 km, czyli planowo 40 minut autobusem - przez korki jednak nieraz robi się z tego 1,5 godziny...
      Woo, też na nim byłam! :D I mam nadzieję, że w tym roku też się pojawię ;)
      Przepraszam,że jeszcze nie zajrzałam do ciebie, ale ciężko mi ostatnio znaleźć czas na cokolwiek :/
      Całuski :*

      Usuń
  3. czekam na więcej <3 !
    i zapraszaaam do siebie ;*!
    sztrojkaa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialny *.*
    Pozdrawiam i weny ;*

    OdpowiedzUsuń

Jeśli przeczytałeś nasze opowiadanie, zostaw po sobie ślad i napisz nam co o nim myślisz - liczymy na wasze opinie :)
Dziękujemy za każdy motywujący komentarz! :)