piątek, 11 grudnia 2015

Rozdział 17

Rozdział 17


[Ola]

Mama Alka stanowczo zakazała mi do siebie mówienia per "pani", dlatego szybko przerzuciłam się na "mamę". Na początku było mi głupio, że zostałam tak ciepło przyjęta, ale przyzwyczaiłam się do tego z czasem. Gdy przygotowałyśmy wszystkie dania, poszłam z Alkiem na górę się przebrać. Uzgodniliśmy, że za godzinę rozpoczniemy uroczystą kolację.

Alex zaciągnął mnie ze sobą pod prysznic, bo "razem wychodzi bardziej ekologicznie". Jak zwykle tylko jedno mu w głowie. Nie dałam się omamić i po ekspresowej kąpieli zaczęłam się szykować. Wysuszyłam włosy i nałożyłam bardzo delikatny makijaż. Ubrałam wcześniej przygotowaną jasnobeżową, ołówkową spódnicę i elegancką białą bluzkę z rękawem trzy czwarte i naszytym, ozdobnym, srebrnym naszyjnikiem. Uzupełniłam strój o dwie dopasowane kolorystycznie bransoletki na ręce i kremowe botki na obcasie.


Atanasijević wystroił się w tym czasie w czarny garnitur i razem zeszliśmy na dół, gdzie już czekali na nas jego rodzice. Zrobiliśmy sobie wspólne pamiątkowe zdjęcia do albumu i rozpoczęliśmy wieczerzę od tradycyjnego dzielenia się opłatkiem. Byłam wzruszona, że zostałam potraktowana jak ich córka, a przynajmniej jakbym już była już zaręczona z Alkiem. Gdy składałam sobie życzenia z ukochanym, ledwo powstrzymałam napływające mi do oczu łzy wzruszenia. Czule pocałowałam go w podziękowaniu za wszystko i zasiedliśmy do stołu.

Może nie mieliśmy aż dwunastu potraw, ale około dziesiątki by się ich znalazło. Gdy odchodziłam od stołu czułam się dobre pięć kilogramów cięższa. Rozsiedliśmy się na kanapach na wprost kominka i rozpoczęliśmy rozpakowywanie prezentów. Rozdaliśmy wszystkie podarki spod drzewka odpowiednim osobom i pomału je odpakowywaliśmy. Rozerwałam piękny, ozdobny papier na średnich rozmiarów pudełku i zamarłam widząc wymarzoną lustrzankę. Obok znalazłam jeszcze bardziej intymny prezent do wykorzystania w sypialni. Wyjęłam aparat i zachwycona wypróbowałam go, robiąc parę zdjęć.

- Alex! Wydałeś fortunę na te prezent!

- Podoba ci się przynajmniej? - zapytał.

- Podoba? Jestem zachwycona - powiedziałam i cmoknęłam go w usta. - Nie wiedziałam, że masz takie fantazje. Jak wrócimy do Polski, na pewno zaprezentuję ci się w tym stroju... - wyszeptałam mu do ucha, mając na myśli komplet seksownej bielizny z pudełka.

Zobaczyłam ogień w jego oczach. No tak, najpierw obdarowuje mnie czymś takim, a później jeszcze pewnie myśli, że ubiorę to, gdy jesteśmy u jego rodziców. Co za gamoń. Miałam koło siebie jeszcze jedną torebeczkę. Rozcięłam taśmę i otworzyłam ją. W środku znajdowało się pudełeczko, najpewniej z biżuterią. Otworzyłam je i kolejny raz zachwycona zamarłam.

- Nie wiem jak mam Państwu dziękować! Jest przepiękna!

- Nie ma za co kochanie, cieszymy się, że ci się spodobała. Wydawało nam się, że pasuje do ciebie - powiedziała z uśmiechem gospodyni.

Otrzymałam prostą, złotą bransoletkę z delikatnym grawerem. Była bardzo elegancka, ale rzeczywiście - pasowała do mnie. Poprosiłam Alka o pomoc w zapięciu i już po chwili znajdowała się na moim nadgarstku, delikatnie połyskując w świetle świec.

Sama obdarowałam rodziców Alka perfumami i dobrym winem, które od razu otworzyliśmy. Atakujący dostał ode mnie Iphone'a, którego od dawna pragnął. Dziecko nie mogło się od niego oderwać! Posiedzieliśmy jeszcze chwilę wspólnie i postanowiliśmy się rozejść do sypialni. Zaciągnęłam Alexa na górę i wręczyłam mu jeszcze jedno pudełeczko z czymś co idealnie pasowało do zestawu z czarnej koronki, którą mi wręczył. Długo zastanawiałam się, czy aby na pewno mu to dać, ale skoro on również zabrnął w te klimaty, to dlaczego nie?

- Do wykorzystania w domu - wyszeptałam mu na ucho i szybko czmychnęłam do łazienki.

Byłam ciekawa jak zareaguje na dwie pary czarnych kajdanek i jedwabną opaskę na oczy. Skoro współżyliśmy ze sobą, warto by dodać do tego trochę pikanterii, nieprawdaż? Przebrałam się w piżamę i wróciłam do pokoju. Chłopak szybko do mnie dołączył, czym bardzo mnie zdziwił. W ogóle nie skomentował swojego prezentu. Miałam się go o to zapytać, ale usnęłam...

Święta minęły nam jak z płatka, nawet nie wiedziałam kiedy pozostały nam jedynie dwa dni w Belgradzie. Codziennie zwiedzaliśmy miasto i spędzaliśmy czas z rodzicami Alka. Zdziwiłam się gdy wieczorem chłopak wetknął mi w ręce mały skrawek papieru.

"Jutro, 15:00. Hotel Argo Garni. Apartament 376. Załóż mój prezent. Alex"

Musiałam to przyznać - zrobiło mi się na samą myśl niesamowicie gorąco. Nie wiedziałam co dokładnie przyszykował, ale domyślałam się, że będzie to bardzo aktywne popołudnie. Po wczesnym obiedzie, siatkarz wyszedł z domu, mówiąc, że musi coś załatwić. Ja ubrałam czarny komplet i narzuciłam na niego czerwoną spódniczkę, białą koszulę i ciepły sweter. Przy wyjściu uzupełniłam ubiór o botki i płaszcz.

Wyszukałam w Internecie adres hotelu i skierowałam się w tamtą stronę. Po jakiś trzydziestu minutach byłam na miejscu. Zapytałam w recepcji o apartament 376 i ruszyłam w jego kierunku. Czułam ogromną ekscytację. Zapukałam do drzwi i nie słysząc odpowiedzi, nacisnęłam klamkę. Ustąpiła, a ja znalazłam się w ciemnym pomieszczeniu, które delikatnie rozświetlały świeczki rozłożone na podłodze. Niespodziewanie Alex objął mnie od tyłu ramionami i zaczął składać delikatne pocałunki na moim karku. Przeszedł mnie dreszcz. Zapowiadało się ciekawe popołudnie...


[Alex]

Gdy zakupiłem dla niej ten prezent nie wiedziałem, czy dobrze robię. W końcu nie byliśmy ze sobą zbyt długo, a ja nie wiedziałem, czy nie odbierze tego w błędny sposób. Normalnie była zachwycająca, a gdybym zobaczył ją w czymś takim... To byłoby obłędne. Gdy w wigilię otworzyłem pudełeczko od niej i zobaczyłem ten zestaw kajdanek i opaskę myślałem, że się na nią rzucę. A ona tak po prostu chciała zaczekać, aż będziemy w Polsce - chyba żartowała. Najpierw mnie rozpala, a później każe czekać prawie tydzień. Nie wytrzymałbym tylu dni.

Wynająłem apartament i odpowiednio go przygotowałem, czekając na nią. Gdy tylko weszła, zamknąłem drzwi na klucz i zaszedłem ją od tyłu. Oplotłem ramionami jej talię, muskając pocałunkami kark. Zrzuciłem z ramion jej płaszcz i sweter, wpijając się w jej słodkie, spragnione usta. Szybko pozbyłem się jej koszuli, urywając przy tym parę malutkich guzików, które doprowadzały mnie do szału. Odnalazłem zamek jej spódnicy i pozbyłem się ostatniej zbędnej rzeczy. Jej widok w czarnej koronce zdecydowanie przewyższył moje oczekiwanie.
Wziąłem ją na ręce i zaniosłem na wielkie łóżko, po drodze pozbywając się jeszcze jej butów. Pozwoliłem aby ściągnęła moją koszulkę i złapałem jej dłonie. Odnalazłem na szafce to czego szukałem i szybkim ruchem założyłem na jej nadgarstki kajdanki, których drugie końce przypiąłem do ramy łóżka. Ola nieco się opierała, ale pozwoliła mi na to. Wziąłem jeszcze do rąk czarną opaskę i delikatnie wsunąłem ją jej na oczy. Teraz każdy mój dotyk wywoływał widoczny dreszcz przyjemności. Muskałem opuszkami palców różne rejony jej ciała - dopiero teraz rozpoczynała się prawdziwa zabawa...


[Ola]

Leżałam wtulona w mojego chłopaka i delikatnie gładziłam palcami jego przedramię. Doznałam chyba najbardziej intensywnych wrażeń i odczuć w całym swoim życiu. Żaden facet nie poświęcił mi tyle uwagi i nie sprawił tyle przyjemności. Byłam wykończona i szczerze nie wiedziałam jak wrócimy do domu, bo Alex musiałby mnie tam chyba zanieść.

- Nigdy czegoś takiego nie przeżyłam - wyszeptałam nieco zawstydzona w jego tors.

- Ja też nie... Boże, nawet nie sądziłem, że seks może być aż tak mocnym doznaniem. - Atanasijević delikatnie uniósł mój podbródek i musnął moje usta. - Jesteś cudowna...

- Ja? Raczej ty... Nigdy, żaden chłopak nie dał mi tyle co ty, nigdy nie przeżyłam czegoś tak intensywnego... Nawet nie wiem co ty ze mną zrobiłeś - z jednej strony czuję się tak fantastycznie, a z drugiej jestem całkowicie wykończona...

- Cała przyjemność po mojej stronie! - zaśmiał się siatkarz. - Naprawdę, mógłbym tu z tobą zostać do końca naszego wyjazdu...

Uśmiechnęłam się. Po raz pierwszy byliśmy ze sobą tak szczerzy w łóżku. Po raz pierwszy daliśmy sobie tak wiele w łóżku. W tej chwili było mi tak dobrze, że mogłabym umrzeć i nawet bym tego nie poczuła.

Wszystko co dobre niestety szybko się kończy, więc już po chwili zaczęliśmy się ubierać i pomału skierowaliśmy się do domu rodzinnego Alka. Po paru minutach miałam dość, naprawdę byłam wyczerpana. Zaczęłam z uśmiechem marudzić, że mógł załatwić hotel położony bliżej jego domu.

Alex złapał mnie na ręce i zaczął nieść. Wariat. Stwierdziłam, że przecież prędzej padnie, niż doniesie mnie tak do domu, więc przeniosłam się na "barana". Atanasijević przykucnął, a ja wskoczyłam mu na ramiona i niczym dziecko cieszyłam się, że chłopak transportuje mnie w taki sposób do domu. Śmialiśmy się jak małolaty podążając belgradzkimi ulicami i wzbudzając zainteresowanie przechodniów. Większość uśmiechała się przyjaźnie na nasz widok.

Na ulicy Alexa spotkaliśmy jego rodziców, którzy nie wiedzieli jak skomentować nasze zachowanie. Śmiechu było co nie miara, zrobiono nam kolejne pamiątkowe zdjęcia. Na ganku zsunęłam się z ramion siatkarza i cmoknęłam go w policzek.

- Dziękuję za wszystko - szepnęłam.

W czasie gdy brałam prysznic Alex bawił się swoim nowym Iphonem i jak się okazało - wrzucił kilkanaście zdjęć z naszego wyjazdu na Instagrama. Oczywiście dowiedziałam się tego otrzymując setki powiadomień z aplikacji. Gdy sam udał się do łazienki przejrzałam fotogalerię i miałam ochotę go udusić za udostępnienie naszych fotek - przesłał nawet nakręcony kilkadziesiąt minut temu przez jego rodziców film.

Siedziałam sobie na jego ramionach, bawiłam się jego włosami, a następnie schyliłam się i wyginając w nienaturalnej pozie kręgosłup cmoknęłam go w policzek. Komentarze "hotek" wyżarły mi mózg, ale rozbrajające uwagi Karola i Włodarczyka, którzy aktywnie komentowali każde zdjęcie sprawiły, że nie mogłam przestać się śmiać.

- Aleeex, czy ty musiałeś wrzucić ten filmik na Insta? - zawyłam gdy atakujący wyszedł z łazienki.

- Musiałem. Widzisz, muszę pozbawić serduszka moich fanek nadziei na to, że będę wolny. Znalazłem już swoją kobietę i nie mogę ich łudzić zbędną nadzieją. A poza tym, kocham cię i chcę to wszystkim pokazać, Słońce. A na tym wideo jesteś meeega słodka.

- A ty taaaki całuśny! - zaśmiałam się.

Następny dzień minął mi... Nawet nie wiem kiedy. Zwiedziliśmy parę zakątków, posiedzieliśmy w domu z rodzicami Alka i już musieliśmy wracać. To było straszne, jak ten czas szybko zleciał. Na szczęście lot minął nam przyjemnie i szybko znaleźliśmy się w Łodzi, skąd odebrała nas Kamila. Musieliśmy wrócić do codziennego życia, do treningów i do ciężkiej pracy. Jedynym wybawieniem był zbliżający się sylwester i Nowy Rok, w trakcie którego wszyscy dostaliśmy wolne. Nie mogłam się doczekać imprezy u Winiarskich, którzy zaprosili do siebie znaczną część siatkarskiej Polski.

[Kamila]

Następnego dnia Dziobaty znalazł prezent, który dla niego przygotowałam. Była to koszulka z wroną i napisem "I believe I can Fly!" oraz książkę Sandry Brown pt. "Rykoszet". Zadowolony z siebie paradował w niej po całym domu. 

- Właśnie! – Doznałam nagłego olśnienia, gdy siedzieliśmy razem na kanapie. – Co chciałbyś na urodziny? Wiesz, ja mam ci do zaoferowania w pakiecie kopa w dupę albo papier toaletowy…

Andrzej nie dość, że spojrzał na mnie jak na idiotę, to jeszcze zaczął się śmiać. Pod żadnym pozorem nie dało się go uspokoić.

- Ej no… Ale ja to całkiem poważnie…

- Czy ty chcesz, żeby mnie zmiotło z tego świata? Przy tobie to wkrótce płuca mi nie wyrobią… Jednak skoro bardzo chcesz wiedzieć… Tylko obiecaj, że mnie nie uderzysz…

- Porno biznes mnie nie interesuje

- Co? - zapytał zdziwiony.

- Dobra… Masz słowo harcerza.

- A byłaś harcerzem?

- Nie…

Siatkarz naparł na mnie swoim ciałem tak, że leżałam teraz na oparciu kanapy.

- Będziesz moją osobistą pokojówką przez jeden dzień? – szepnął mi do ucha.

Szczerze powiedziawszy spodziewałam się, że wymyśli jakiś „wspaniały” (czyt. zboczony) pomysł.

- Być albo nie być? – Zrobiłam teatralną minę. – Zajebać czy zastrzelić? Chyba nie mam innego wyjścia… Niech ci będzie…

Wrona nie wierząc własnym uszom, aż usiadł z wrażenia… No bo przecież jak to? Zgodziłam się? Wcześniej albo bym go zwyzywała, zdzieliła po łbie lub ewentualnie przytaknęłabym z sarkazmem…

Rankiem weszłam z hukiem do pokoju siatkarza. Ubrana w uniform pokojówki (czyt. biała bokserka, czarne spodnie, marynarka i trampki), zerwałam kołdrę z nadal śpiącego mężczyzny i rozsunęłam zasłony. Ani drgnął… Boże co za facet! Ja rozumiem wszystko - też lubię pospać, ale to już chyba przesada! Może i jestem sadystą, ale chwyciłam go za ucho i ustawiłam do pozycji siedzącej. Łaskawie otworzył oczy… Zaczął nieprzytomnie rozglądać się po całym pomieszczeniu

- Jestem dogłębnie zawiedziony – mruknął. – Myślałem, że przyjdziesz w stroju pokojówki, albo w samym fartuszku, albo w wyciętych szortach i wydekoltowanym topie… - Zrobił smutną minę.

- Twa historia jest smutna jak śmierć Hanki z „M jak Miłość”. Wybacz, ale nie będę spełniać twoich zboczonych zachcianek, erotomanie… Wstawaj i się ubieraj. Śniadanie na stole

- Bezwstydna, diabelna chihauhau'o… Przerażasz mnie kiedy odnosisz się do mnie w taki sposób… A ty nie możesz mnie ubrać?

Zignorowałam go całkowicie i naszykowałam mu ubrania. Wyszłam z jego pokoju i udałam się do kuchni, by skończyć wcześniej zaparzony napój bogów - czyli kawę...

Tego samego dnia, popołudniu zadzwonił facet od montażu okien z wiadomością, że przyjedzie dzisiaj wieczorem pobrać wymiary i ewentualnie wstawić już szybę. Dzięki Bogu, okno udało się wstawić przed przyjazdem Rudej.

Dwudziestego ósmego grudnia pod wieczór razem z Andrew wybrałam się na warszawskie lotnisko po "Państwo" Atanasijević. Na lotnisku wpadłyśmy sobie z przyjaciółką w ramiona, przeklinając los, że niektórzy mężczyźni to idioci, zboczeńcy i nietryby, po czym powróciliśmy do Bełchatowa.

- Czemu piździ tu jak w kieleckim? - zapytała Ola, gdy tylko weszła do naszego mieszkania.

Opowiedziałam jej całą historię, a ona obiecała mi, że jak tylko Karol wróci to osobiście pogratuluje mu głupoty. Nie ma to jak wsparcie przyjaciół! Poubierane w dresy i bluzy usiadłyśmy na kanapie i zaczęłyśmy streszczać minione święta. Starałyśmy się wygonić natrętnych siatkarzy, ale bez skutku. Uparcie siedzieli na fotelach i namiętnie o czymś szeptali. W końcu Wrona zabrał głos. Nie ma co... odważny jest, żeby przerywać nam w rozmowie.

- W związku ze zbliżającym się sylwestrem reprezentacyjnym jak i tym klubowym, organizowanym przez Winiara, pragniemy was na niego, nasze drogie niewiasty, zaprosić.

Wybuchnęłyśmy niekontrolowanym śmiechem, jakbyśmy co najmniej po litrze na łebka wypiły. Nie sposób było nas uspokoić. Chłopaki załamali bezradnie ręce. Co jak co, ale tego to się nie spodziewałyśmy. Gdy udało mi się uspokoić, podeszłam do Andrzeja. Stanęłam na wprost siatkarza ledwo powstrzymując uśmiech.

- "Kochanie" jesteś aż tak zdesperowany, że nie masz możliwości zaprosić kogoś innego i padło na mnie? - spytałam słodkim głosikiem, który doprowadzał go do szewskiej pasji.

- Nie, Słoneczko... Po prostu nie chciałem byś poczuła się samotna, kiedy nie będzie mnie w pobliżu...

- Wielki dzięki, łaskawco!

Olka i Alex przyglądali się tej scenie z wielkimi oczyma. No... Atakującemu to się nie dziwię, bo za dobrze to on po polsku nie gada i większości wypowiedzi nie zrozumiał. Wiewiórce zabrakło języka w gębie. Nic sobie z tego nie robiłam. Stanęłam na palcach i szepnęłam środkowemu, że za chwile do niego przyjdę. W odpowiedzi dostałam całusa w policzek i zostałam sama z parą gapiów.

- Co to było? - zapytała oniemiała Ruda.

- Czysta, przyjacielska relacja, a co?- odparłam.

Poczekałam aż Aleksandra wraz z cherubinkiem zamkną się w jej pokoju i poszłam do mieszkania Dziobatego. Niech się chwilę sobą jeszcze nacieszą. Nie patyczkowałam się z pukaniem, tylko po prostu weszłam. Nigdy nie zamykał drzwi jeżeli był w domu. Wparowałam wprost do salonu. Zastałam go siedzącego na kanapie i czytającego książkę, którą dostał ode mnie. Chrząknęłam. Odwrócił wzrok i odłożył lekturę, po czym podszedł i zamknął mnie w swoich objęciach. Czym sobie na to zasłużyłam? Odwzajemniłam uścisk.

- Przepraszam - wypalił ni z gruszki ni z pietruszki. - Przepraszam, że zmusiłem cię do udawania mojej dziewczyny.

Teraz na wyrzuty sumienia mu się zebrało...

- Nie masz za co przepraszać. To była przyjacielska przysługa. Teraz pozwól, że skończę się pakować.

Uśmiechnął się półgębkiem i odprowadził do sypialni. Patrzył jak się krzątałam. Z załadowaną torbą stanęłam na wprost siatkarza.

- Dziękuję i przepraszam za kłopot...

- Całą przyjemność po mojej stronie…

- Nie dziwię się... Gościć tak wspaniałą, uroczę, inteligentną i utalentowaną niewiastę, to musi być przyjemność.

- A do tego niezwykle skromną...

Odprowadził mnie pod drzwi mojego mieszkania. Przytuliłam się do niego i cmoknęłam w policzek. Złapałam za klamkę, gdy Andrzej przyciągnął mnie do siebie. Złączył nasze usta. Naparł na moje wargi swoimi, chcąc pogłębić pocałunek. Nie pozwoliłam mu na to. Wyrwałam się z uścisku i spojrzałam na niego.

- Mogłem się tego spodziewać - stwierdził. - Dzisiaj nasz czas jako para się kończy...

- Bywa. Takie życie... Pamiętasz, że w sylwestra masz być tu równo punkt dwudziesta?

- Pierwsze słyszę.

Wybuchnęliśmy śmiechem. Pożegnałam się z Dziobatym i zniknęłam w mieszkaniu. Chwilę potem, dostałam SMS'a, że mam się ładnie ubrać. Zagryzłam wargę starając się stłumić uśmiech. W podskokach udałam się do garderoby w celu doboru odpowiedniego stroju...


________________________________________
Cześć! 


Co tam u Was słychać? Czujecie już świąteczną atmosferę? :) 

Ja niestety jeszcze nie, wciąż przede mną kilka dni zawalonych sprawdzianami :(

Jak Wam się podoba nowy rozdział? Dzisiaj troszkę mniej grzecznie... ;)


Czekamy na Wasze opinie!

Do następnego!

Iadala&Hachiko

2 komentarze:

  1. Jak ja dawno tego bloga nie komałam!! A może i komałam? Nie wiem zalamka po prostu! Tyle nauki ze nie wyrabiam! Nie wiem czy czytalam czy komentowalam czy widzialam... Po prostu nic!! Niby teraz przerwa wiec bede miala troche czasu ale nie na dlugo...24 wigilia przygotowania i wgl 25 jade do rodziny 26 jade do drogiej rodziny a 27 przyjazdzaja koledzy z Bdg -,- katartrofa!! Niby 100hm a chce im sie do mnie jechac.... Ciekawe :D Nie mam na nic czasu... Dobrze ze sa te ferie puzniej... A wracajac :D rozdzialay swietne! Mam nadzieje ze wszystko sie ulozy u bohaterow i bedzie git majonez... :D pozdrawiam i weny!! ;*

    -Wronka

    OdpowiedzUsuń

Jeśli przeczytałeś nasze opowiadanie, zostaw po sobie ślad i napisz nam co o nim myślisz - liczymy na wasze opinie :)
Dziękujemy za każdy motywujący komentarz! :)