piątek, 6 maja 2016

Rozdział 31

Rozdział 31


♪Muzyka♪
[Kamila]

Po pewnym czasie wstałam i usiadłam mu na kolanach. Wtuliłam się w jego tors i pogładziłam go dłonią po policzku. Przytrzymał ją swoją ręką i wtulił w nią twarz. Spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy i powoli zaczęliśmy zbliżać swoje usta. Wtedy jak na złość usłyszałam otwierane drzwi. Zeszłam z nóg środkowego i zarzuciłam bluzę na ramiona. Akurat w tym momencie do pokoju wparowała Ruda ciągnąc za sobą Alexa. Byli cali przemoczeni. Widocznie musieli się już pogodzić i przy okazji wziąć prysznic...

- Hej gołąbeczki! - zawołała przyjaciółka. - Idziecie z nami na przejażdżkę rowerową?

- Ale najpierw się wysuszymy - upomniał ją atakujący.

- Jaaasne - odparła i cmoknęła go w policzek.

Oboje przyglądaliśmy im się jakby urwali się z księżyca. Postanowiłam przerwać już pomału irytującą ciszę.

- Pewnie - stwierdziłam z entuzjazmem nie licząc się ze zdaniem mojego chłopaka. - Nie będę wnikać czemu jesteście mokrzy...

Para tylko się zaśmiała i wspólnie udała się do łazienki. Wspólnie z Dziobatym opuściliśmy nasz pokój i wyszliśmy na dwór wcześniej uprzedzając o tym państwo Atanasijeviców. Andrzej poszedł po rowery, a ja miałam posiedzieć na ławce. Jednak mój wzrok przyciągnął wielki dąb. Szeroki pień i nisko usadzone gałęzie, aż się prosiły aby na nie wejść. Nie zastanawiając się prawie w ogóle wdrapałam się na drzewo. Usiadłam na najniższej z gałęzi. Liści było mnóstwo, więc nie było mnie widać. W tym czasie wrócił Endrju. Zaczął szukać mnie wzrokiem, a gdy nie znalazł zaczął nawoływać. Do głowy wpadł mi wspaniały pomysł. Postanowiłam go wystraszyć. Zawisłam głową w dół tuż za jego plecami. Odskoczył przestraszony, a ja zaniosłam się śmiechem. Ten tylko spojrzał na mnie wilkiem i zbliżył się na niebezpieczną odległość. Nadal się śmiałam i nawet nie zauważyłam kiedy telefon wysunął mi się z kieszeni. Wyciągnęłam rękę, żeby go złapać, ale Andrzej okazał się szybszy. Zrobił mi na złość i schował go do swojej kieszeni.

- Oddam ci go, ale pod jednym warunkiem...- zaczął środkowy, a ja spojrzałam na niego z przerażeniem w oczach. - Dzisiaj śpisz ze mną!

Ponownie wybuchnęłam śmiechem, a gałąź zaczęła się trząść. Nogi mi się ześliznęły i zleciałam w dół. Od upadku uchroniły mnie ramiona siatkarza.

- Nigdy więcej tego nie rób! - prawie krzyknął. - Chcesz się połamać?!

- Złego diabli nie biorą! A poza tym taki upadek skończyłby się tylko kilkoma siniakami - broniłam się.

Nie dane mi było dokończyć dalsze wytłumaczenia, ponieważ Andrzej wyciągnął mój telefon i zaczął w nim myszkować. Galeria, kontakty i te sprawy. No co za człowiek!

- Dziewczyno! Ty życia w sieci nie masz! Zero fejsa, insta, twittera, a zdjęć jak na lekarstwo! Jesteś 100 lat za murzynami! Trzeba to jakoś nadrobić!

- Dziadu! Oddawaj to! - warknęłam, wymachując rękami wspinając się po środkowym.

Oplotłam go nogami w biodrach i wyginałam się żeby dosięgnąć przedmiot. Dalsze walki przerwało nam chrząknięcie. Wystraszona nagłym zwróceniem uwagi, nie utrzymałam się i runęłam na ziemie, obijając sobie przy tym tyłek. Usłyszałam śmiechy. Spojrzałam na zakochańców i Wronę wilkiem, po czym podniosłam się z ziemi. Otrzepałam spodnie i poprawiłam bluzę. Ponownie rzuciłam się do siatkarza w celu odebrania telefonu. Ten tylko coś w nim kliknął i rzucił do Alexa. 

Atakujący złapał go w locie i uśmiechnął się cwaniacko. Szepnął coś Rudej na ucho, a ona energicznie pokiwała głową. I bądź tu człowieku zdrowy! Ciskałam w parę błyskawicami. Nienawidzę jak nie wiem o co chodzi! Wtedy Dziobaty podszedł i objął mnie rękami w talii. Spojrzałam na niego zaskoczona. Siatkarz wykorzystał to i przywarł do mnie ustami. Naparł na nie niemalże z desperacją. Widząc jak bardzo mu na tym zależy, odwzajemniłam pieszczotę. Kiedy usłyszałam charakterystyczny dźwięk aparatu, odskoczyłam jak oparzona. Tylko ramiona Andrzeja powstrzymywały mnie od wyrwania się i zabicia całej trójki. Ruda odrzuciła telefon w moją stronę. Z ulgą chwyciłam urządzenie by po chwili znowu prawie je upuścić.

- Co wy macie za głupią manię, robienia mi na złość?! - syknęłam, widząc, że ta urocza scena, która miała przed chwila miejsce jest uwieczniona na tapecie mojej komórki.

- Nie jęcz, bo uszy więdną - skwitowała Ruda z uśmiechem. - Ruszaj dupę i wsiadaj na rower bo nas śmierć zastanie...

Spojrzałam na przyjaciółkę i uśmiechnęłam się z satysfakcją. Zebrani spojrzeli na mnie jak na chorą umysłowo.

- No, no, no... Alex! Nie wiedziałam, że taki z ciebie odkurzacz! - zaśmiałam się i szybko wsiadłam na rower, pędząc przed siebie.

Usłyszałam jeszcze krzyczącą Olę, że mi i Atanasijevicowi nogi z dupy powyrywa i pognała za mną. Po pół godzinie jazdy zatrzymaliśmy się na parkingu McDonald's. Chwilę potem składałyśmy z Rudą zamówienie, ponieważ nasi towarzysze zostali otoczeni przez grono HOT fanek. Odebrałyśmy zamówienie składające się z 4 shake'ów i happy meal'a z frytkami, nugettsami i sokiem pomarańczowym, kilku chikenburgerów, frytek, hamburgerów i coli i zajęłyśmy stolik na uboczu. Niedługo potem przyłączyli się do nas panowie.

- No myślałby kto jak to was głodzą na zgrupowaniu, prawda Kams? - zaśmiała się Ruda widząc z jakim zaangażowaniem chłopcy wszystko pochłaniają.

- Co racja, to racja - uśmiechnęłam się.

W tym samym czasie Alex wyciągał zabawkę z Happy meal'a. Grę ze Spongebob'a Squerepants.

- Nosz kurczę! A już myślałam, że masz tam wibrator - wypaliłam. Cała trójka spojrzała na mnie jakbym postradała zmysły. - No co?! Chłopak długo nie pociągnie na ręcznym! - stwierdziłam zanosząc się przy tym śmiechem.

Po skończonej kolacji wróciliśmy do ośrodka. Na miejscu zostałam poinformowana, że na ten wieczór jestem wykopana z pokoju i muszę koczować do jutrzejszego rana u Andrzeja i Konara. Dostałam czyste ubrania i kosmetyki, i zamknięto mi drzwi przed nosem. Kultura. Z ociąganiem weszłam do pokoju chłopaków. Dawid niestety stwierdził, że tej nocy przenocuje u Fabiana i jak to skrupulatnie powiedział "Mamy być grzeczni, bo okien wstawiać nie chce.". Dzięki za zaufanie Konar! Chociaż na ciebie jednego mogę liczyć! 

Andrew zaginął w akcji, więc postanowiłam wykorzystać jego nieobecność i iść pod prysznic. Przebrana w swoją niezastąpioną pidżamę usadowiłam się na łóżku środkowego. On sam jeszcze się nie zjawił. Włączyłam laptopa żeby sprawdzić pocztę kiedy zadzwonił telefon. Łukasz- mój kuzyn. Odebrałam.

- Mała, gdzie jesteś? Mam do ciebie interesa - usłyszałam od razu po naciśnięciu zielonej słuchawki.

- W Spale, a gdzie mam być?

- To spodziewaj się mnie tam jutro. Będę w porze obiadowej. Tak, ja również cię kocham! - I się rozłączył.

Zdezorientowana spojrzałam ponownie na wyświetlacz szukając w nim jakiejkolwiek podpowiedzi.

- Ducha zobaczyłaś czy co? - powiedział Andrzej wprost przy moim uchu. Odskoczyłam od niego jak oparzona i wylądowałam na podłodze. Siatkarz zaczął kaszleć by stłumić śmiech co niestety mu się nie udało.

- Mam świetne wieści! Jutro wbija tu mój kuzyn! Pamiętaj żeby się jakoś zachować - napomniałam Ptaszysko.

- Dobrze mamo! - odparł, kładąc się tuż przy mnie.

- A ty gdzie?! Do Dawida na łóżko, a nie! - zaśmiałam się i zrzuciłam siatkarza na ziemię.

- No wiesz ty co?! - Po tych słowach ponownie zawitał na łóżku i rozłożył się wygodnie, przytulając mnie do siebie.

Długo jeszcze rozmawialiśmy, ale w końcu zmorzył nas sen i zasnęliśmy.

Obudziłam się wcześniej niż zwykle i zabarykadowałam się w łazience. Ubrałam białe rurki, granatową bokserkę, granatowo-białą kamizelkę i białe trampki, zrobiłam delikatny makijaż. Włosy zostawiłam rozpuszczone i opuściłam pomieszczenie. Opuściłam śpiocha i wróciłam do swojego pokoju. Ola i Alex już nie spali i rozmawiali z rodzicami atakującego na skype.

- Sorry, że przeszkadzam gołąbeczki, ale dzisiaj Łukasz wbija i za 15 min jest śniadanie - zabrałam głos przy okazji zbierając potrzebne dokumenty.


[Ola]

Dwa dni minęły bardzo szybko i Alex musiał wracać do Belgradu. Tuż przed odjazdem staliśmy razem przed samochodem i nie mogliśmy się od siebie odkleić. Bardzo mi go brakowało! Staliśmy wtuleni w siebie, podczas gdy Srećko i Cupek żegnali się z resztą. Atanasijević już to zrobił, więc mogliśmy bezkarnie spędzić te drogocenne minuty ze sobą.

- Przylecę do ciebie po eliminacjach do ME - powiedziałam kolejny raz mocno przytulając atakującego.

- Kocham cię - usłyszałam.

- Ja też cię kocham - szepnęłam.

Musnęłam jego usta, po czym odsunęłam się, a Alex wsiadł do auta. Reszta już na niego czekała. Pomachałam chłopakom i ze smutkiem patrzyłam jak mój chłopak odjeżdża. Było mi bardzo przykro, że nie mogłam go odwieźć na lotnisko. Musiałam się jakoś wyładować. Obróciłam się w stronę naszych kadrowiczów.

- To było takie słooodkie! - rzucił Ignaczak teatralnie ocierając wyimaginowną łzę z oka. - Nie martw się wszystko nagrałem dla potomności!

- Cieszę się, Igła, zawsze mogę na ciebie liczyć! - rzuciłam. - A teraz moi drodzy, Stephane negocjuje jakieś sprawy w sprawie wyjazdu do Lublany, Phillippe ogląda video, więc poranny trening macie ze mną. Do pokojów przebrać się w długie dresy i idziemy biegać po lesie. Za dziesięć minut widzę was na dole! Kto się spóźni nie dostanie sprayu na komary! - ogłosiłam i ruszyłam szybkim krokiem w stronę ośrodka.

Weszłam do pokoju i przebrałam się w czarne, przylegające spodnie, szare biegówki i krótki top. Do tego ubrałam czarną bluzę i byłam gotowa - zeszłam na dół i zaczęłam się rozciągać. Siatkarze po kolei dołączali do mnie i po krótkiej rozgrzewce wypsikałam wszystkich sprayem i ruszyliśmy.

Najpierw truchtaliśmy wokół ośrodka śmiejąc się z nowych butów Możdżonka. Ten to ma pecha - zamówił granatowe, a przysłali mu brzoskwiniowo-różowe! Jego stare biegówki się wytarły, więc nie miał żadnego wyboru - musiał je założyć! Drzewiec oczywiście się tym nie przejął, a wręcz przeciwnie sam się z tego śmiał. Cóż, generalnie nasi siatkarze mają duży dystans do siebie.

Po ponad godzinie ciągłego, około 10 kilometrowego biegu, zarządziłam powrót na ośrodek. Spalskie lasy są przyjemne, ale byłam już zmęczona. Dobiegliśmy do stadionu, gdzie zarządziłam krótką przerwę i stretching, a po tym biegi interwałowe wokół boiska - dwa okrążenia truchtem, dwa szybkim biegiem. I tak przez następną godzinę. Całkiem przyjemnie się to obserwowało.

Kadrowicze byli wyczerpani, więc nawet nie marudzili na obiedzie. Chyba pierwszy raz panowała cisza - Phillippe był pod wrażeniem! Nawet zapytał, czy ktoś, aby przypadkiem nie umarł... Po posiłku wszyscy rozeszli się przespać, a ja z Oskim przeglądam nagrania, starając się wymyślić jakieś nowe zagrania. Popołudniu natomiast siatkarze mieli treningi w małych grupkach - osobno przyjęcie, atak, zagrywka i rozegranie, po których przychodzili do nas na regenerację... Nic nowego, po prostu kolejny dzień w Spale!

Popołudniu do Spały zawitała rodzina Kamili. Szczerze mówiąc średnio lubiłam Amandę, ale Łukasz był spoko facetem, więc pomogłam przyjaciółce zorganizować im czas. Przy okazji zostałam zaproszona na ich ślub. Lubiłam wesela, więc z wielką chęcią przyjęłam zaproszenie, obiecując, że postaram się pojawić razem z moim chłopakiem.

Wieczorem wyszliśmy do klubu na dyskotekę. Wiedząc, że idę tam jako przyzwoitka, bo Ciechanowicz szalała z Amandą, założyłam zwykłe czarne rurki, trampki i top na ramiączkach, a wierzch zarzuciłam długi, biały kardigan. Zeszłam na dół i przytuliłam się do Kłosa.

- Hej! On ma dziewczynę! A ty chłopaka! - krzyknął ktoś z tyłu. Obróciłam się i namierzyłam osobnika.

- Fabian, ale to jest mój przyszywany brat! Mogę go przytulać kiedy chcę, prawda? - Karol grzecznie przytaknął i zgniótł mnie w uścisku.

- Widzisz Bro, ja z nią w jednym przedszkolu się wychowałem, Egzaminy Gimnazjalne pisałem, grałem w siatkę, nawet spałem w jednym namiocie! Znam ją jak własną kieszeń i ona po prostu potrzebuje czułości, bo tęskni za Alexem!

Cały monolog usłyszeli pozostali siatkarze, którzy właśnie zeszli do holu.

- Jak potrzebujesz czułości to czemu nie przyszłaś do mnie? - zapytał z teatralnym westchnięciem Zati.

- Bo Karol to mój taki BFF, a nie wiem, czy was mogę tak traktować - powiedziałam smutno. - Jeszcze mnie posądzą, że was molestuję, albo coś...

- Ooo! To takie wzruszające! - rzucił Igła i prawie udusił mnie w uścisku.

Gdy tylko się uwolniłam, kolejne ramiona owinęły się wokół mnie i tak w kółko. Gdy zostałam wyściskana przez całą drużynę, stwierdziłam, że tych czułości to mi wystarczy do końca życia!

W klubie od razu podeszłam do barmana, chwilę z nim pogadałam i umówiłam się, że nie sprzeda siatkarzom więcej niż jedno, dwa piwa... Równy gościu! Potańczyłam chwilę w kółeczku z Mamutami i wróciłam do stolika, żeby przypilnować stan trzeźwości wszystkich pozostałych. Po pewnym czasie Andrzej zmył się z Młodą, a koło pierwszej zebrałam chłopaków i grzecznie wróciliśmy do hotelu, a ja poszłam odmeldować się do Stephane'a.

Trener był zadowolony, że siatkarze się rozluźnili tuż przed ważnymi meczami, zachowując przy tym prawie całkowitą trzeźwość. Podziękował mi za ich niańczenie. Resztkami sił doczołgałam się do pokoju i po szybkim prysznicu zasnęłam...



[Kamila]

Podążyłam w stronę stołówki, gdzie pogrążyłam się w rozmowie z selekcjonerami, kiedy do pomieszczenia wpadł rozhisteryzowany Zator.

- Ludzie! - krzyczał. - Dajcie mi wałek albo dyszlak! Ufoki nadciągają!

- Paweł... Nie dyszlak tylko druszlak! I nie ufoki, a brytole, szwaby, ruski albo turki - napomniał go wbiegający Igła.

Cała nasza trójka spojrzała na przyjmujących z zamiarem skomentowania ich nienormalnego zachowania, kiedy swoją obecnością zaszczyciły nas Aniołki Wlazłego, czyli Andrzej, Karol i Michał. Zaraz po nich zjawiła się reszta.

- O co tyle krzyku? - spytał wciąż zaspany Nowakowski.

- Jakiś niezidentyfikowany obiekt właśnie wjechał na podjazd - odparli razem przyjmujący.

Wszyscy zostawiliśmy to bez chyba niezbędnego komentarza i zasiedliśmy do stołów. Wspólnie z trenerami i przyjaciółką postanowiliśmy ustalić plan dzisiejszego treningu, kiedy po raz kolejny tego dnia drzwi otworzyły się z trzaskiem i do pomieszczenia z impetem wpadła drobna blondynka o prostych włosach.

-CIECHANOWICZ! Ja wiem, że ty tutaj jesteś! - powiedziała donośnie i zaczęła lustrować salę wzrokiem.

Chcąc czy też nie, wstałam od stołu, wcześniej dopijając i tak już zimną kawę i zaczęłam kierować się w stronę nowo przybyłej.

- Amanda! Ja też się cieszę, że cię widzę kochanie - odparłam z uśmiechem stając na przeciwko niej.

- Ty stara krowo! Dlaczego kazałaś Łukaszowi nie mówić mi, że z siatkarzami pracujesz?! - zawyła i uściskała mnie.

- Bo pewnie skończyłoby się gorzej niż teraz - zażartowałam i zobaczyłam jak wchodzi Cykur i robi przepraszającą minę.

- Musiałem jej powiedzieć, kiedy dowiedziała się, że siedzisz w Spale...

Przywitałam się z kuzynem i jego narzeczoną, i zaprowadziłam ich do stolika. Spotkałam się jeszcze z pytającymi spojrzeniami siatkarzy, ale na migi pokazałam im, że za chwilę wszystko im wytłumaczę. Po śniadaniu udałam się z gośćmi i siatkarzami na salę. Parę porwała Ruda, więc na spokojnie wszystko wytłumaczyłam; Kim są Łukasz i Amanda oraz co tu robią. Dalszą część mojego monologu przerwała uchachana Ola.

- Idym na ślub!!! - piszczała mi do ucha.

- Świetnie! Ale kogo?

- No przecież nie na twój, mózgu! Na mój! - wtrącił się Łukasz. - W sensie na nasz! - dodał i przyciągnął do siebie Amandę.

- Ach wspomnienia! Teraz mi się mój ślub z Iwonką przypomniał - rozmarzył się Igła.

- A mi się przypomniała Dagmara w sukni ślubnej - wtórował mu Misiek.

To się rozmarzyli...

- A właśnie! Babuszka się pyta czy dożyje na twoje wesele - z zamyśleń wyrwał mnie głos członka rodziny - Nie martw się... Zapewniłem ją, że prędko albo raczej NIGDY do tego nie dojdzie - zaśmiał się, a ja zdzieliłam go po głowie.

Zamierzałam wyjść, ale zdałam sobie sprawę, że tym przyznam się do porażki. Podparłam się pod boki i czekałam aż w końcu skończy mi dogryzać.

– W sumie... To nie znam faceta, który mógłby z tobą być... – kontynuował, a na usta wpłynął mu złośliwy uśmiech.

- Sorry, że przeszkadzam, ale ona już kogoś ma - z opresji wyratował mnie Cichy. - A mianowicie jego - dodał i wskazał ręką na Andrzeja, stojącego tuż obok Karola.

Teraz lekko popchnięty przez Kłosa, podszedł do mnie i chwycił w pasie, przyciskając do swojej piersi.

- Dzięki chłopaki - skinął im głową. - Kto wie? Może dostąpisz zaszczytu i zostaniesz w przyszłości panią Wrona? - tu zwrócił się do mnie i sugestywnie poruszył brwiami.

- Andrzejku, pragnę cie poinformować, że prawo w dalszym ciągu się nie zmieniło i groźby nadal są karalne - skwitowałam i triumfująco spojrzałam na Łukasza. - Dalej mi nie wierzysz?

- Jak najbardziej... Udowodnijcie to jakoś.

No tego to już chyba za wiele. Ja rozumiem, że on uwielbia się nade mną pastwić dla czystej radochy, na ale to już chyba przegięcie. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i pokazałam mu nasze wspólne zdjęcie.

- W takim razie idziemy na miasto! - krzyknęła uradowana narzeczona.

- W jakim celu? - zapytałam, bojąc się odpowiedzi.

- Wspólny wieczór panieński i kawalerski, a do tego uczcimy fakt, że masz chłopaka! Idealna okazja do świętowania!

- Jest tylko jedna mała sprawa...

- Jaka?

- Ja w pracy jestem! Z resztą Ruda też!

- Pojutrze jedziemy do Wrocławia. Dzisiaj jeszcze tylko wieczorny trening i możecie iść. Tylko pilnujcie, żeby się nie spili - powiedział główny trener i wyszedł z hali.

Wiadomość ta wywołała u nas nie mały szok. Chłopcy mieli nie pić. No to się już nie mogę doczekać wieczoru.

Po treningu wszyscy poszli się szykować. Oczywiście Amanda, która ma swój własny mini salon piękności, dorwała mnie i nie dawała mi spokoju dopóki nie pozwoliłam czegoś ze sobą zrobić...

________________________________________
Hello everyone!

I jak wrażenia? Spodziewaliście się tego? (No pewnie, że nie xD)
Dziękujemy, że jest was tyle! (Ponad 37000!!! - pucio hendzap! xD)
No i oczywiście pasowałoby podziękować, za KAŻDY komentarz!
(Uwaga! Hachiko szpanuje językami xD) ARIGATO GOZAIMAS MINNA-SAN!!! ♥
(Iadala też xD) Muchas gracias amigos!
Kochamy was! ♥

Buziol :*
Hachiko&Iadala

5 komentarzy:

  1. Jak zawsze genialny rozdział:)
    Cudowna poprawa nastroju po trudnym tygodniu pracy xd
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. super rozdział :D
    Kamila&Endrju chciałabym zobaczyć to zdjęcie hahahah XD

    OdpowiedzUsuń
  3. Poprawa humoru po ciężkim tygodniu szkoły... Akcja w Macu xd nie wiem co brałyście, ale podzielcie się, albo podajcie dilera xd mi takie fajne sceny w książce nie wychodzą... Dziękuję za poprawę nastroju :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialby... noc dodać i nic ująć...
    Zapradzam do siebie na nowego bloga :D
    http://siatkaponadwszystko.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń

Jeśli przeczytałeś nasze opowiadanie, zostaw po sobie ślad i napisz nam co o nim myślisz - liczymy na wasze opinie :)
Dziękujemy za każdy motywujący komentarz! :)