piątek, 15 kwietnia 2016

Rozdział 28

Rozdział 28


Kochani! 
To troszkę demotywujące, że rozdział, który wyświetla ponad 400 osób, komentuje zaledwie 2... 
Jeśli śledzicie naszą historię na bieżąco, zostawcie po sobie chociażby 2-3 słowa, napiszcie czy się podobało czy nie... Zajmie Wam to zaledwie kilka sekund, a nam bardzo ucieszy :)



[Kamila]

- W czym mogę pomóc? - zapytałam patrząc na zaskoczonego skoczka.

- Ja... Eeee... To znaczy my... - jąkał się. - My przyszliśmy po was... 

W tej chwili, z łazienki do pokoju, wparowała Ruda w samej bieliźnie, wycierając włosy ręcznikiem. Gdy tylko zauważyła naszych gości, z głośnym piskiem zniknęła ponownie w łazience. 

- Dziękujemy za troskę, ale nie potrzebujemy eskorty - odpowiedziałam i zamykałam drzwi, kiedy sportowcy na chama wtargnęli do naszego pokoju... 

Zrozpaczona współlokatorka, poprosiła mnie o przyniesienie wcześniej przygotowanych ubrań, gdyż nie chciała ponownie urządzać im pokazu swojego roznegliżowanego ciała. Po chwili wróciła do nas gotowa do wyjścia. Ubrana w czarną sukienkę, z lamparcim motywem na biuście, magentową marynarkę, czarne botki na obcasie, z włosami naturalnie falowanymi i rozmazanymi kreskami na oczach wyglądała... Olśniewająco? Niezwykle? Na pewno jakoś tak. 

Zmuszone do towarzystwa sportowców udałyśmy się na świetlicę. Już z daleka dało się usłyszeć muzykę. Weszliśmy. Większość już była na miejscu i nie udało się im ukryć zaskoczenia. Tylko nie wiem z jakiego powodu... Skoczkowie czy nasz wygląd? 

Nie dane mi było jednak długie myślenie nad tym tematem, gdyż zostałam pociągnięta na parkiet przez Kocura. Zmierzyłam go zimnym spojrzeniem, na co jedynie przyciągnął mnie bliżej siebie i zaczęliśmy tańczyć do rytmów "Evacuate The Dancefloor". Tańczyliśmy niebezpiecznie blisko, do czasu kiedy Karol wtargnął pomiędzy nas stwierdzając jedynie, że to "odbijany". Podziękowałam środkowemu uśmiechem i do końca piosenki towarzyszyłam mu w zabawie. W końcu zauważył mnie Andrzej i prawie zmiażdżył w niedźwiedzim uścisku. Wywlekł mnie na parkiet, kiedy akurat rozbrzmiała piosenka Jason'a Derulo - "In my head ". Uraczyliśmy pozostałych zmysłowym tańcem i zeszliśmy z parkietu. 

Dopiero teraz zauważyłam, że Ola bardzo dobrze dogaduje się z Dawidem i tańczą razem kolejną piosenkę. Nie robili nic niedozwolonego, więc nie interweniowałam. Tańczyłyśmy chyba z każdym, a to był dopiero początek imprezy... Genialny Igła, niekoniecznie w stanie trzeźwości, wpadł na pomysł karaoke. Zaśpiewał nam piosenkę zespołu BOYS - "Jesteś szalona", czym nadwyrężył nasze bębenki uszne. Późnym wieczorem, prawie nocą zostałam brutalnie wyciągnięta na dwór przez Macieja. Było zimno, ale co tam! Jemu akurat zamarzył się spacer! Doszliśmy do pobliskiego lasu rozmawiając o pobycie tutaj. Na zwierzenia mu się zebrało! Zaczął opowiadać o swoich marzeniach związanych z karierą. W jednej chwili zostałam popchnięta o drzewo i przytrzymana całym ciężarem ciała tego mężczyzny. 

- Jesteś bardzo intrygująca - stwierdził wprost do mojego ucha.

- Co przez to rozumiesz?

- Mała, pyskata, a jak już ją raz wnerwisz to zmiesza cię z błotem... To naprawdę intrygujące.

Poczułam jego oddech na swojej twarzy. Zadarłam głowę, a jego usta zaczęły się niebezpiecznie zbliżać. Wykorzystałam swój niski wzrost i czmychnęłam pod jego ramieniem. Pobiegłam w stronę ośrodka, gdzie natknęłam się Andrzeja... Miał dziwną minę... Podszedł do mnie, a ja nie zdążyłam zareagować, kiedy jego usta znalazły się na moich. Odwzajemniłam pieszczotę w postaci pocałunku, przyciągając Wronę bliżej siebie za koszulkę. Nagle zadzwonił mój telefon... Oderwałam się od środkowego, by zobaczyć kto się do mnie dobija... Alex. Alex? A temu co? Odebrałam.

- Cześć Alex! Co tam? Jak tam na zgrupowaniu? - zaczęłam rozmowę.

- A dobrze, dobrze... Dziękuję. Wiesz może co z Olą? Nie odbiera ode mnie telefonów... Martwię się... 

- Pewnie nie słyszała, albo zostawiła telefon w pokoju. Aktualnie pewnie tańczy z Dawidem... 

- Tańczy?! I z jakim Dawidem?! Gdzie wy jesteście?!

- Dawidem Kubackim... Mamy małe przyjęcie w Spale... Alex... 

Nie dane mi było skończyć, ponieważ Wrona odgarnął mi włosy z karku i zaczął na nim składać na nim delikatne pocałunki. Odsunęłam go od siebie, by w spokoju kontynuować rozmowę z atakującym. Niestety rozłączył się, zanim zaczęłam ponownie mówić. Chyba sprowadziłam na Ruda kłopoty...

Albo zaczęła działać moja wybujała wyobraźnia... 

Razem z środkowym wróciłam do ośrodka. Większość się już zbyła do swoich bądź też cudzych pokoi. Przy stole siedział tylko Mika żalący się Nowakowskiemu. Tego jeszcze nie było! Nie chcąc im przeszkadzać zaczęliśmy zmierzać w kierunku mojego pokoju. Będąc na korytarzu na naszym piętrze spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy. Czułam, że chciał bym zaprosiła go do pokoju. Niestety, być może też stety, nie mogłam tego zrobić. Przytuliłam się do niego i trwaliśmy tak w milczeniu. Poczułam jak Endrju składa czuły pocałunek na moim czole i wyplątał się z mojego uścisku. Coś go trapiło... I ja się dowiem co, nawet jeśli miałabym go zabić... Złapałam go za rękę, kiedy zmierzał w kierunku wind. Niechętnie na mnie spojrzał. Zabolało. Cholernie. 

- Andrzej, co się dzieje? Czemu nic nie mówisz? - zapytałam łamiącym się głosem.

- ... Co się ma dziać? - odparł chłodno po krótkiej chwili milczenia. - Mam nadzieję, że dobrze bawiłaś się na spacerze z Kocurem...

Tego było za wiele. Na meczach jest mnóstwo hotek, które skandują jego imię i zapewniają o swojej dozgonnej miłości, ale nigdy nie robiłam mu awantur, gdy z nimi rozmawiałam. Za to spacer z Maćkiem, co prawda PRAWIE doszło do pocałunku, to był jeden z grzechów głównych. Spojrzeliśmy na siebie spojrzeniem, które tylko my rozumieliśmy. Przytuliłam go na pożegnanie i weszłam do swojego pokoju. Ruda zaryglowała się w łazience. Byłam świadoma tego, że tak prędko stamtąd nie wyjdzie dlatego też postanowiłam wyjść na balkon. 

Usiadłam na barierce, tak by nogi dyndały po jej drugiej stronie. Obserwowałam gwiazdy. Z rozmyślań wyrwało mnie pukanie do drzwi. Poczłapałam niechętnie i otworzyłam te przeklęte drzwi. Za nimi stali Żygadło i Ruciak, na cały głos śpiewając chyba każdemu dobrze znany utwór zespołu Las Ketchup - "Asereje", odprawiając przy tym niezbyt skoordynowany układ taneczny. Miałam im zamiar zamknąć drzwi przed nosem, ale ci jak gdyby nigdy nic na siłę wparowali do naszego pokoju i rozsiedli się wygodnie. Zaraz po nich wpadła reszta zgrai dużych dzieci. Co do jednego! Również zajęli miejsca i w pełnym skupieniu obserwowali moją osobę... 

- Mogę wiedzieć... -zaczęłam niemrawo - ...PO JAKĄ CHOLERĘ ŻEŚCIE TU PRZYLEŹLI?! 

- No co za naród! - oburzył się Mariusz. - To już nawet koleżanek z pracy nie można odwiedzić! 

- Nie mówię, że nie można... Ale o TRZECIEJ NAD RANEM?! Czy wy wszyscy powariowaliście?! 

- Ale my tylko w butelkę chcieliśmy zagrać - wtrącił się Kubiak.

No po prostu zajebiście! Nie dość, że większość z nich była pod wpływem, to na dodatek jutrzejszy trening, który miał być JUŻ DZISIAJ po południu, to i jeszcze Antiga miał wrócić. Dołączyła do nas Ruda, która z wielką ochotą przystała na pomysł chłopaków. Boże, z kim ja żyję?! Z debilami! A podobno to ja jestem niezrównoważona psychicznie... 

- Jezu Chryste! - zawyłam z bezradności, załamując przy tym ręce.

- Myślałby kto, żeś ty taka pobożna - skomentował Kłos z tym swoim cwanym uśmieszkiem.

- Chrzest był? - zapytał niespodziewanie Igła.

- Był. 

- Komunia była?

- Była. 

- Bierzmowanie było?

- No... Było. 

- No to w jakimś tam stopniu pobożna jesteś - podsumował i usiadł obok mnie pod szafą.

- Ej! A może w kolory zagramy! - bardziej stwierdził, niż zapytał Ruciak.

- Czy ciebie kompletnie popierdoliło?! - warknęliśmy wszyscy, a wystraszony Michał wtulił się w Żygadłę.

Jak babcię kocham! Jeszcze tylko skoczków brakowało... Wtem rozległo się pukanie do drzwi. Jednym szarpnięciem otworzyłam je. No ja pierdolę! W progu, ku mojemu ogromnemu żalowi, stali Stoch, Kot, Kubacki i Żyła, który o dziwo tym razem nie uciekał na widok rudej przyjaciółki... Czyli wychodzi na to, że mam jakieś tajemne moce. Ja wam to mówię! No bo myślami ich ściągnęłam! Jak nic! To pewnie dzieło szatana! Jakoś się tak nie lubimy... Nie pytajcie dlaczego bo sama nie wiem.

Usiedliśmy wygodniej. Nie wiem jakim cudem, ale siedziałam teraz przed moim chłopakiem, a on zamknął mnie w swoich ramionach. Jakby tego było mało, posyłał Kocurowi mordercze spojrzenia. Zaczęliśmy grać. Pierwszy butelką zakręcił Możdżonek, chyba najbardziej trzeźwy z całego towarzystwa, nie licząc Zagumnego, Wiśniewskiego, Oli oraz mnie. Wypadło na Wiewiórę. 

- Zadanie - odparła od razu ochoczo.

- Hmmm... Pomyślmy - inteligentne. Nie ma co.

- Napisz szminką, na drzwiach Stephane'a "Kocham Cię" - Pojechał od razu z grubej rury jak widzę. 

Rudson podciągnął się z podłogi i powlókł do łazienki. Wyciągnęła ze swojej kosmetyczki bordową szminkę i wyszła na zewnątrz. Daleko chodzić nie musiała, gdyż pokój selekcjonerów znajdował się na końcu naszego korytarza. Szybko napisała te dwa słowa i dla potwierdzenia wykonanej czynności, zrobiła zdjęcie. Teraz to ona miała bawić się w kata. Szyjka butelki wskazała na siedzącego na przeciwko mnie Zatiego. 

- Zadanie! Zadanie! - jarał się Libero 

- Ok. - zaśmiała się cwaniacko. No to będzie się działo. Ona już mu da zadanie. Biedny Paweł, nie wiedział na co się zdecydował.

- Zjedz banana i popij go Sprite'm. 

Jak powiedziała tak też uczynił. Biedny. Nawet nie przewidział, że będzie wyglądał jakby miał wściekliznę... No to teraz Ruda go dopieściła. 

Graliśmy nadal. Nagle butelka, którą ponownie zakręciła przyjaciółka wskazała na Andrzeja. Skąd wiedziałam? Wskazywała na jego kolano. Gdyby przechyliła się bardziej w prawo... Wtedy mogłabym uciekać gdzie pieprz rośnie. Chociaż... Lepiej powinnam się bać już teraz... 

- Endrju... Czemuż ty jesteś Endjru - westchnęła Ruda.

Wszyscy skierowaliśmy na nią pytające spojrzenia lecz ta jedynie uśmiechnęła się przebiegle. Po raz kolejny tego wieczoru/nocy.

- Pytanie czy zadanie? 

- Zadanie - odparł jak gdyby nigdy nic... No to po ptakach... 

- Możliwe, że sprawi ci to perwersyjną radość...- narastał we mnie coraz większy lęk.

- Wrzuć Ciechanowicz pod prysznic... Tylko tak, żeby z niej kapało! 

Zerwałam się na równe nogi. Już miałam prawić wywód im obojgu, że nie pozwalam, kiedy zostałam oderwana od podłogi i przerzucona przez ramię. Zaczęłam się szamotać. Kopać. Krzyczeć. Wierzgać się, a nawet wyzywać. Nigdy nie należałam do osób opanowanych. Ciąg dalszy wyczynów? Niestety przerwało mi wrzucenie do wanny i odkręcenie zimnej wody. Nie mogłam się wydostać takim sposobem. Do głowy wpadła mi myśl. Czy dobra? Niekoniecznie. Spojrzałam kusząco na mojego oprawcę i zalotnie krążyłam palcem wzorki po jego torsie. Nie domyślił się co planowałam i najspokojniej w świecie zaczął powoli nachylać się w moim kierunku. O tak. O to chodziło.

Przyciągnęłam go z impetem do siebie i usiadłam na nim okrakiem, celując mu w twarz słuchawką prysznica. Zmarszczył nos, a później zaczęliśmy się siłować. Drzwi od łazienki były zamknięte, ale doskonale wiedziałam, że hukiem z jakim wpadł Wrona do wanny, wszyscy zerwali się na równe nogi i pewnie krążyli po pokoju. Wiedziałam też, że ciekawość Ignaczaka, Rudej i Kłosa weźmie górę i wparują tu. Nie myliłam się. Chwile potem zwijali się na ziemi ze śmiechu... 

Widząc nas tak przemokniętych, gdzie ja na dodatek wyglądałam jak miś panda, zaczęły targać mną wyrzuty sumienia. Niepotrzebnie. Przez chwilę nieuwagi prawie straciłam broń. Widząc, że cała kadra ma niezły ubaw, zaprzestaliśmy wojny i opuściliśmy nasz tymczasowy basen. Po drodze zgarnęłam ręcznik, ale zanim to zrobiłam rzuciłam się na Rudzielca. Wredna małpa! Niech i ona trochę pocierpi!!! Oczywiście w żartach... Zaczęłam ją łaskotać i po chwili obie leżałyśmy na podłodze. Jak zawsze rozsądny Możdżonek nie pozwolił nam kontynuować tej zabawy. Wygonił Ptaszysko do pokoju by przebrał się w coś suchego i nakazał mi uczynić to samo. Wróciłam ubrana w dresy i bokserkę, a mokre włosy związałam w warkocza. Zajęłam swoje miejsce i powróciliśmy do gry. Dziobaty również powrócił... Był nie w sosie, że kobieta była sprytniejsza... 

- I właśnie w ten oto sposób, został pokonany przez kobietę - zaśmiał się Stoch.

- Raczej powinieneś powiedzieć "Właśnie w ten sposób działają demony!" - sprostował Endrju, siadając obok niego. Obraził się... Tylko nie chce dać tego po sobie poznać. No co ja mu poradzę, że mam aż tak silny urok osobisty?!

Tym razem znowu kręciła Ruda. Ku jej uciesze wypadło na mnie... Mogłam dzwonić już do zakładu pogrzebowego, bo któraś tego na pewno tego nie przeżyje... 

- Powiedz nam dlaczego jesteś z Andrzejem... Przecież na początku waszej znajomości zachowywał się jak chamski idiota, a mimo tego zależało ci na nim...

Zatkało nas oboje. Spojrzeliśmy na nią zdziwieni... No w zasadzie on... Ale Ruda miała całkowitą rację i należały jej się wyjaśnienia... 

- Hmm... To chyba było do przewidzenia. Jak to mówią "Ciągnie swój do swego.". Oboje jesteśmy czasem wredni, chamscy i ogólnie rzecz biorąc czasem trudno z nami wytrzymać. Pomimo ciągłych spięć, sama nie wiem kiedy zaczęło mi zależeć... Wiem, że brzmi to śmiesznie, ale mogę stwierdzić jedynie, że miłość nie wybiera, a na dodatek jest ślepa... Ale jak tylko dopadnę tego dzieciaka z loczkami, skrzydełkami, kołczanem pełnym strzał i łukiem, to obiecuję wam, że nogi to mu z dupy powyrywam... 

Spotkałam się z milczeniem. Uniosłam głowę. Dopiero teraz się zorientowałam, że spuściłam wzrok. Wszyscy się szczerzyli. Zbaraniałam... Jezu, naprawdę, stan upojenia alkoholowego nie jest dla nich wskazany... Graliśmy jeszcze długo. Zadania i pytania, to od razu mogę wam powiedzieć, do łatwych czy też normalnych nie należały... Rozeszliśmy się grubo po piątej nad ranem. Szybki prysznic i przebrane w pidżamki poszłyśmy grzecznie spać...

Gdy tylko zwlekłam się z łóżka, przebrałam się w bikini, ponieważ dzisiaj w planie był trening na basenie i siłownia. Obudziłyśmy wszystkich siatkarzy, chociaż w niektórych przypadkach bardziej wyglądało to jak przywracanie do życia. Po śniadaniu przeszliśmy grupowo na siłownię, a chłopcy pod okiem Janasa wykonali swój przydział ćwiczeń. Obiadek, krótka drzemka i spotkaliśmy się na pływalni. Po rozgrzewce chłopcy ochoczo zabrali się za ćwiczenia, a później przepłynęli odpowiednią ilość basenów i "byli wolni". Każdy wykorzystał na odespanie ostatniej nocy. 



[Ola]

Kolejny dzień w spalskim ośrodku przywitał nas piękną pogodą. Wstałam z uśmiechem na ustach - dzisiaj znowu mieliśmy potrenować na SMSowskim basenie! Przebrałam się w swoje ulubione bikini i szybko pobiegłam na śniadanie. Po pośpiesznym posiłku znalazłam się na terenie pływalni. Oczywiście byłam tam pierwsza, bo dzisiaj wszyscy się ociągali. Postanowiłam jednak zaczekać na chłopaków. Długa rozgrzewka i wreszcie upragniony chłód wody. Przepłynęliśmy razem parę basenów, a później Mamuty porobiły parę ćwiczeń rozluźniających i rozciągających, aż wreszcie postanowiłam zrobić mały konkurs - na najlepszą czasówkę. 

Wszyscy dawali z siebie wszystko, jednak całą pulę - czyli dodatkową porcję galaretki na dzisiejszym obiedzie - zgarnął Mariusz. Jak widać jakiś ślad po jego pierwszym "sporcie" pozostał. Na koniec Ciechanowicz zerwała się z niektórymi na rolki. Co z tego, że oni nie mogli robić nic niebezpiecznego? Jazda na rolkach bez ochroniaczy przecież wcale nie groziła kontuzją. (Wyczuwacie ten sarkazm, prawda?) Ja natomiast pościgałam się z pozostałymi na pływalni. Poszło mi całkiem nieźle, bo nie byłam ostatnia!

Zgarnęłam drużynę na obiad, by jak najszybciej mieć wolny czas. Załatwiłam dla Szampona obiecaną nagrodę i mogliśmy spokojnie wrócić do swoich pokojów. Nagle moją uwagę zwrócił znajomy mi regularny dźwięk piłeczki uderzanej o stół. Zmarszczyłam brwi i zapytałam się Pawła, czy mają tu stół do ping-ponga, a on nagle uśmiechnął się chytrze.

- Oczywiście! A co, chcesz zagrać? - zapytał. 

- Jasne! - odparłam z marszu. 

- Eee... - wtrącił się Igła. - Czy ty wiesz w co się pakujesz? Guma to nasz ping-pongowy mistrz!

- Zawsze można spróbować się z nim zmierzyć, co nie? - dodałam skromnie, wierząc jednak w swoje umiejętności. 

Ignaczak zaprowadził nas do małej salki z której właśnie wychodziła dwójka młodych chłopaków. Podał nam paletki i małą, pomarańczową piłeczkę. Za nami przyszła tutaj cudowna publiczność, w postaci Karola, Wrony, Winiara, Łukasza, Zatiego, Fabiana i Kubiaka. Winiarski wyciągnął swój "sprzęt" i włączył muzykę. Lubiłam podobne klimaty, więc uśmiechnęłam się i zaczęłam pomału odbijać z Pawłem. 

Pomyślałam sobie, że na razie to nic wybitnego on nie pokazał, więc może wcale nie będzie tak ciężko, jak myślałam. Nagle jednak szybkim ruchem ściął piłkę i trafił idealnie w lewą krawędź mojego pola. Nie obroniłam tej piłki, nie chciałam dawać mu poznać, że umiem dobrze grać. Taka zwodnicza taktyka, a co!

Ustaliliśmy zasady i rozpoczęliśmy nasz sparing. Lekko zaserwowałam, a Guma swobodnie odbił piłkę na moją stronę. Wykorzystując jej dogodne położenie szybko ją ścięłam, a rozgrywający nie zdołał jej obronić. Karol zagwizdał z uznania, a Guma rzucił mi sceptyczne spojrzenie.

- Szczęście? Czy może nie powiedziałaś, że potrafisz grać?

- Sądzisz, że weszłabym w rozgrywkę z tobą, gdybym nie potrafiła?

- Pokerowa zagrywka, ale co się dziwić, w pokera też potrafisz grać - zaśmiał się siatkarz. 

- A i owszem - rzuciłam i szybko wykonałam ostry serwis.

Graliśmy przez dobrą godzinę, ostatecznie kończąc rywalizację remisem 3:3 w setach. Podziękowaliśmy sobie za grę i stwierdziliśmy, że koniecznie musimy to powtórzyć! Dawno nie grałam z kimś tak dobrym, więc przystałam na to z przyjemnością. Gry w tenisa stołowego nauczył mnie w dzieciństwie mój tata, gdy całą rodziną wyjeżdżaliśmy na wakacje w Bieszczady... On uwielbiał takie rozgrywki i uczył mnie wszystkiego - od gry w pokera, po bilard, o czym moje Skrzaty miały boleśnie przekonać się w przyszłości...


________________________________________________
Przepraszamy za lekką zwłokę, ale mamy nadzieję, że rozdział Wam się spodobał :)

Całujemy i do następnego!

Iadala&Hachiko

PS. Jeśli mamy tutaj jakieś gimnazjalistki/gimnazjalistów - powodzenia na testach od poniedziałku! :)

17 komentarzy:

  1. Super rozdział ;)
    Uwielbiam po prostu ;)
    Wy to wiecie jak poprawić humor po długim tygodniu:)❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. <3
      Za tydzień postaramy się również poprawić Wam humor :)

      Usuń
  2. Świetny rozdział :D <3 Chyba serio widać, że Andrzejowi baardzo zależy na Kamili, bo jakiś taki zazdrosny się zrobił :) Co do komentarzy.. to przyznaje się, że czytałam wszystkie rozdziały, ale jakoś nigdy nie zbierało mi się na pisanie pod nimi komentarzy, także ze swojej strony obiecuję poprawę :D
    Czekam na kolejny rozdział ;)
    Buziaki i dużo weny życze :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mega się cieszymy, że historia się podoba <3
      Andrzej przestaje być pomału uczuciowym upośledzeńcem xD
      Buziaki! :)

      Usuń
  3. Andrzej zazdrośnik. Kocur miesza. Rozdział cuudowny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy <3
      I obiecujemy jeszcze sporo zamieszania ;)

      Usuń
  4. świetny rozdział hahaha uśmiałam się! :D weny życzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Doczekałam się - wreszcie kolejny rozdział. :)
    Cóż ja mogę powiedzieć o nim.. Jsk zwykle świetny :)
    Mam nadzieję, że kolejny pojawi się juz za tydzień, a nie za dwa, ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaramy się żeby pojawił się bez zwłoki :)
      Buziaki!

      Usuń
  6. Super historia! Rozdzial swietny, jak zawsze ❤

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem z wami od rozdziału nr 14 i jest świetnie! Muszę przyznać, że to wy przekonałyście mnie do Atanasijevića, bo jak lubiłam Serbów, to za nim jakoś nigdy nie przepadałm :p. Co mogę jeszcze dodać... Zawsze poprwiacie mi samopoczucie. Nawet moja mama się wciągnęła jak raz nie wyłączyłam komputera! Jak bym was mogła prosić o mały epizot ze zgrupowania Srebów byłam bym wdzięczma! Piszcie i nic nie zmianiajcie bo jest nie raz tak, że turlam się po łóżku ze śmiechu. Co do ostatnich rozdziałów gratulacje dla tej, która wymyśliła ten wątek ze skoczkami. Jest mega, a zwłaszcza Kot i Wiewiór xd weny życzę i częstrzego wrzucania rozdziałów ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszymy się, że historia podoba się i Tobie, i Twojej mamie :)
      Serbowie, ach... To akurat głównie moja miłość, nie Hachiko, a Alex to już w ogóle <3
      Postaramy się coś wykombinować :)
      Myślę, że teraz powinny się już bez żadnych przeszkód ukazywać co tydzień, każdego piątkowego wieczoru :)
      Pozdrawiamy serdecznie!

      Usuń
  8. A i jescze jedno, gratulację za przezwisko Andrzeja (Ptaszysko) i hasło "Czego dusza jęczy" ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. Kocham kocham kocham was ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  11. Cuuuudownie <3 ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak bendą grać w pokera Ola ich oskubie

    OdpowiedzUsuń

Jeśli przeczytałeś nasze opowiadanie, zostaw po sobie ślad i napisz nam co o nim myślisz - liczymy na wasze opinie :)
Dziękujemy za każdy motywujący komentarz! :)