piątek, 25 marca 2016

Rozdział 26

Rozdział 26


[Ola]

Powróciliśmy do cięzkich treningów i szybko przeszliśmy przez ćwierćfinały, pozwalając wilkom Bednaruka na urwanie nam zaledwie dwóch setów w trzech meczach. Po jednym z codziennych treningów Antiga poprosił mnie o spotkanie. Szczerze nie wiedziałam czego się spodziewać, ale obiecałam, że pojawię się za chwilę w kawiarence obok hali. Skończyłam wypełniać klubowe papiery i zgarnęłam swoje rzeczy do torebki. Szybko przebrałam się w normalne ubrania i skierowałam się do lokalu, wysyłając jeszcze po drodze smsa, do mojego Alka, z informacją, że trochę się spóźnię.

Na miejscu zobaczyłam już czekającego na mnie Stephane'a. Zamówiłam gorącą czekoladę i przysiadłam się do stolika, czekając na zamówienie. Ponownie przywitałam się z mężczyzną i spojrzałam na niego wyczekująco.

- Dobrze, powiem wprost. Chciałbym, abyś pojechała ze mną na zgrupowanie i została fizjoterapeutką reprezentacji. 

Rzuciłam mu sceptyczne spojrzenie, nie mogąc uwierzyć w to co powiedział.

- To żart? - zapytałam i Antiga od razu zaprzeczył ruchem głowy. - Przecież jestem za młoda, żeby zajmować się kadrą... Poza tym u nas w reprezentacji nigdy nie pracowała żadna kobieta! 

- Obserwowałem cię w Skrze i wiem, że możesz nam pomóc. Chcę maksymalnie zadbać o chłopaków - oprócz ciebie będzie też stara ekipa fizjo - czyli Paweł i Tomek. Wiem jaki masz wpływ na grupę - znasz większość graczy i pozytywnie rozładowujesz atmosferę. Dbasz o nich, zawsze mogą ci się wygadać - jesteś takim pozytywnym duchem drużyny. Poza tym świetnie kalkulujesz, jesteś spostrzegawcza - wielokrotnie widziałem jak dawałaś dobre rady Miquelowi. Pomagałaś mi już z papierami i wiesz jaki mam plan. Po prostu musisz się zgodzić - ja nie widzę innej opcji. Chcę mieć przy sobie zaufanych ludzi...

- Ale... Ja sama pośród trzydziestu facetów? Przecież to... To na pewno nie wypali...

Stephane zamilkł i intensywnie nad czymś myślał. 

- A jeśli pojedzie z tobą Kamila? Nie myślałem nad tym wcześniej, ale myślę, że byłaby taka możliwość. Zaaklimatyzujesz się w ekipie, a Młoda dodatkowo wam pomoże. Będzie mogła pomagać do końca Ligi Światowej. Później ktoś musi pojawić się w Bełchatowie. 

- Ja naprawdę nie wiem co powiedzieć. Nigdy nawet o czymś takim nie myślałam, nie śmiałam nawet marzyć...

Porozmawialiśmy dłuższą chwilę, a Antiga próbował mnie w dalszym ciągu zachęcić do przyjęcia jego propozycji. Opowiadał mi o wszystkich szczegółach, o osobach z którymi bym współpracowała, co bym dokładnie robiła. Miałabym możliwości rozwoju, byłabym poniekąd fizjoterapeutką i asystentem trenerów. Zajmowałabym się odnową, ale często mogłabym pomagać w statystykach i w samych treningach. Taka perspektywa była ogromnie kusząca. 

- Muszę wiedzieć już dzisiaj, czy jest szansa, żebyś się zgodziła - powiedział po wszystkim Stephane. - Jeśli nie ma żadnych szans muszę zacząć szukać kogoś innego...

- Stephane, przede wszystkim bardzo ci dziękuję. To wiele dla mnie znaczy, że mnie doceniłeś. To dla mnie ogromna szansa i jestem ci niezmiernie wdzięczna. Gdy przemyślałam to wszystko - myślę, że nie ma innej możliwości niż przyjęcie tej propozycji. Naprawdę dziękuję! - wygłosiłam z uśmiechem swój monolog.

Selekcjoner był niewiarygodnie szczęśliwy. Dopiliśmy swoje napoje i z uśmiechami na ustach rozeszliśmy się do swoich domów. Oczywiście Antiga jako dżentelmen chciał podwieźć mnie do domu, ale wolałam wrócić pieszo i przemyśleć parę spraw. Właśnie spełniło się jedno z moich marzeń. Zawsze marzyłam o pracy związanej z siatkówką. W Skrze wspaniale się realizowałam, ale praca z kadrą - to było coś zupełnie innego. 

Szczęśliwa wpadłam do domu i ucałowałam Alka. Chłopak dziwnie się na mnie patrzył gdy podśpiewując wpadłam do kuchni i rozpakowałam zrobione na prędce zakupy. Wyjęłam z szafki dwa pucharki, nałożyłam do nich lody i podałam atakującemu. 

- Z jakiej to okazji? - zaśmiał się.

- Tak jakoś. Czy to nie jest cudowny dzień? - zapytałam. 

- Ej, powiedz o co chodzi, bo pomyślę sobie, że byłaś na jakiejś schadzce i ten błogostan to sprawka jakiegoś faceta.

- Mmm... Bo to sprawka pewnego faceta... - Mrugnęłam do niego. - Antiga zaproponował mi pracę w kadrze - powiedziałam ze stoickim spokojem.

- Naprawdę?! Gratuluję! - Zostałam obdarowana słodkim pocałunkiem. - Co prawda liczyłem, że spędzimy trochę czasu ze sobą, że będziesz moją wierną cheerleaderką, ale to fantastyczna wiadomość! Spełniają się twoje marzenia - rzucił z uśmiechem i ubrudził mój nos lodami. 

Szybko musieliśmy wrócić do rzeczywistości i zebrać się na następny trening. Za trzy dni mieliśmy rozpocząć pojedynki półfinałowe z Jastrzębskim Węglem. Skupialiśmy się już głównie na elementach czysto siatkarskich - dzisiaj czekała nas ostatnia ciężka siłownia. Dwie godziny przerzucania żelastwa dały się siatkarzom we znaki i zmęczeni w ciszy opuścili halę. Wiedziałam, że w domu pewnie od razu położą się spać, ewentualnie zjedzą coś jeszcze po drodze. 

Postanowiłam się zlitować nad naszymi najbliższymi sąsiadami i zaprosiłam Serbów oraz Kłosa i Wronę na kolację. W drodze do domu wstąpiłam i zaopatrzyłam się w niezbędne produkty. Nie chciałam przygotowywać nic czasochłonnego, więc zdecydowałam się na zwykłe zapiekanki z różnorodnymi warzywami, szynką i serem. Sportowcy pochłonęli swoje porcje w zastraszającym tempie, druga partia nie zdążyła się upiec, a oni już marudzili, że mają puste talerze. Chwilę porozmawialiśmy, pośmialiśmy się i wszyscy zmęczeni rozeszli się do swoich mieszkań. 


[Kamila]

- Masz rację… Powinnam tak zrobić - powiedziałam po chwili zastanowienia. - Dziękuję! Jesteś najlepsza! Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła... – Uścisnęłam przyjaciółkę.

Poszłam piętro niżej. Teraz znajdowałam się dokładnie na wprost drzwi mojego (jeszcze) chłopaka. Nacisnęłam klamkę i weszłam… Już z przedpokoju dobiegła mnie głośno puszczona muzyka. Skierowałam się do salonu skąd dobiegał hałas. Środkowy znalazł nowy sposób na odreagowanie i robił pompki. Podeszłam do jego laptopa i zatrzymałam akurat lecącą piosenkę. Nadal ćwiczył nie zwracając na mnie uwagi. 

Przysiadłam na jego plecach, by w końcu raczył na mnie spojrzeć. Bez skutku. Usiadłam przed nim po turecku na ziemi. Nie zaszczycił mnie spojrzeniem. No co za facet! Wrona zmęczony skończył ćwiczyć i obrócił się na plecy. Wykorzystałam to jako ostatnią szansę i usiadłam na nim okrakiem. Położyłam ręce po obu stronach głowy i spojrzałam mu w oczy.

- Obiecuję, że jak tylko mnie wysłuchasz, to sobie pójdę. A jeżeli zajdzie taka potrzeba to zniknę z twojego życia… Po pierwsze: nigdy, ale to nigdy z nim nie byłam! Po drugie: on sam mnie pocałował. Ja tego nie chciałam. To było przed moją przeprowadzką, ale stwierdził, że związki na odległość nie są dla niego. Po trzecie: zaraz po moim wyjeździe znalazł sobie pocieszenie, w postaci mojej „przyjaciółki”. Jeżeli mi nie wierzysz, możesz z nim porozmawiać…

Wstałam z podłogi i skierowałam się do wyjścia. Jednak środkowy ubiegł mnie i zatarasował sobą przejście.

- Zagrajmy w chińczyka – polecił.

- Co?!

- To co słyszysz. Usiądź. Zagramy i porozmawiamy.

Zdziwiona zajęłam miejsce na kanapie, a siatkarz przygotował planszę. Zaczęliśmy grać…

- Hej! Oszukujesz! – powiedziałam, gdy przesunął pionek o dwa pola za dużo.

- Wcale nie!

- Wcale tak!

Przekomarzaliśmy się przez chwilę niczym pięcioletnie dzieci. Gdy tylko się uspokoiliśmy usiedliśmy wygodniej. Przy herbacie ponownie wytłumaczyłam mu całą historię.

- Ale to nie zmienia faktu, że się z nim całowałaś… No bo jak na to spojrzeć, to całując się z tobą to tak jakbym całował się z nim – zadumał się Wrona.

- Twój sposób myślenia jest idiotyczny… To jest na takiej samej zasadzie, że całowałam się z każdą twoją byłą i Rudą na dodatek… No zastanów się.

Jeszcze chwilę porozmawialiśmy, ale postanowiłam się zbierać. Cmoknęłam Andrzeja w policzek wiedząc, że nadal jest obrażony. Wróciłam do domu. Ola zamknęła się u siebie, więc nie pozostało mi nic innego jak uczynić to samo.

Rano do mojego pokoju wbiła Ruda, głośno trzaskając drzwiami. Podeszła do mojej szafy i wyciągnęła z niej jakiś zestaw. Kazała mi się w niego ubrać. Niewiele jeszcze kontaktując przebrałam się w czarne rurki, białą asymetryczną, luźną bokserkę, ramoneskę i komin w lamparcie cętki. Poganiając mnie, wyprostowała mi włosy i zrobiła odpowiedni makijaż. Wygoniła mnie z mieszkania i zamknęła za mną z hukiem drzwi. Nie dane mi było się nad tym zastanowić, gdyż ktoś jedną ręką złapał mnie w pasie, a drugą zakrył usta, przyciągając do siebie. Zaczęłam się szamotać. Po głowie zaczęły mi krążyć najczarniejsze myśli.

- Uspokój się – szepnął mi do ucha znajomy głos. Zaciągnęłam się, a do moich nozdrzy dotarła znajoma woń perfum. Uspokoiłam się trochę i odwróciłam się do Andrzeja.

- Czy ty kuźwa jest… - nie zdążyłam go zrugać, bo zamknął mi usta pocałunkiem.

- Debil! – stwierdziłam, gdy tylko odzyskałam oddech.

- Nic nie mów! Porywam cię dzisiaj!

- Gdzie?

- Na randkę twoich marzeń!

Pociągnął mnie za sobą w stronę auta. Gdy tylko zapięłam pasy, ruszyliśmy z piskiem opon.

Po godzinnej podróży, gdy dotarliśmy do celu, dowiedziałam się dokąd zostałam zabrana. Do łódzkiego ogrodu botanicznego… Piękne miejsce. Spędziliśmy tam cały dzień, śmiejąc się i wygłupiając. Po powrocie do domu pocałowałam go w ramach podziękowania. To był jeden z najlepszych momentów w moim życiu…



[Ola]


Śmiało przebrnęliśmy przez półfinały i czekaliśmy na naszego rywala w ściśłym finale. Asseco Resovia wyrwała Zaksie zwycięstwo z rąk. Dokonali niemalże cudu. Byliśmy zmotywowani i z podniesionymi głowami wkroczyliśmy na boisko w rzeszowskiej hali. Podpromie było ciężkim terenem, ale wierzyliśmy, że jesteśmy w stanie tutaj zatriumfować. 

Pierwszy set, walka na przewagi i ostateczne zwycięstwo 31:29 Resovii. W dwóch następnych partiach pewnie wygraliśmy do 20. W czwartym secie zabrakło nam koncentracji. Niesieni dopingiem rzeszowianie zatriumfowali. Czekało nas rozstrzygnięcie w tie-breaku. Mariusz dwoił się i troił, w pewnym momencie zastąpił go Alex. Obydwoje świetnie się uzupełniali. Wygraliśmy. Z uśmiechem na ustach wróciliśmy do hotelu i szybko poszliśmy spać. Jutro mieliśmy grać następny mecz.

Drugi pojedynek przyniósł nam zacznie słabszy opór rywali. Pierwsza partia wygrana przez nas na przewagi wyraźnie ich złamała. W następnych dwóch setach nie zdołali zdobyć nawet dwudziestu punktów. Byliśmy o krok od Mistrzostwa Polski. Z wielką ekscytacją i zdeterminowaniem przygotowaliśmy się do meczu w Bełchatowie. Chcieliśmy to zakończyć - wygrać trzeci pojedynek i zawiesić na swoich szyjach złote krążki. 

Nie zaczęliśmy najlepiej, ale szybko wypracowaliśmy sobie przewagę. Jak przez mgłę pamiętam ostatnie piłki i wielką radość po ostatnim punkcie. Wszyscy wybiegliśmy na boisko i w kółku zaczęliśmy świętować triumf. Gdy wpadłam w ramiona Alka, przyciągnął mnie do siebie i mocno pocałował. Ściągnął z siebie koszulkę i włożył ją na mnie, twierdząc, że byłam jego największą motywacją. Może to było dla niektórych obrzydliwe - wiecie, przepocone ubranie, ale mi to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie wpiłam się w jego wargi, dziękując mu za wszystko. 

Zeszliśmy do szatni i prezes wręczył nam koszulki "Mistrz Polski 2014". Fantastyczny gest. Ekipa techniczna zmagała się ze zdemontowaniem siatki i rozłożeniem podium, a my przygotowywaliśmy się do dekoracji. Podziękowaliśmy rywalom, przytuliłam Krzyśka Ignaczaka i pocieszyłam znanego mi opowieści Nikolaya Penchewa. 

Wszyscy kibice głośno nas dopingowali i nagrodziliśmy ich brawami. Chłopcy stanęli za podium i wręczono medale graczom Resovii. Następnie nadszedł ten moment - Skrzaty z wielkim aplauzem całej Energii wskoczyły na podium i zostały udekorowane złotymi krążkami. Byłam dumna, gdy medal zawisł również na mojej szyi. Nico i Facu wymachiwali argentyńską flagą, Mariusz wzniósł Puchar do góry, a my podbiegliśmy do nich z szampanami. Byliśmy mokrzy, ale świętowaliśmy dalej. Z tyłu wystrzeliło konfetti z czarnymi i złotymi gwiazdkami, a my z kibicami odśpiewaliśmy "We are the Champions". 


Prezes klubu i prezydent Bełchatowa zaprosili wszystkich jutro na paradę ulicami miasta. Tymczasem, gdy euforia delikatnie opadła, a ostatni kibice wyszli z hali udaliśmy się do szatni i zaprosiliśmy Resoviaków na wspólną imprezę. Igła obiecał, że dopilnuje, żeby wszyscy się pojawili. Rozeszliśmy się do domów, aby w ekspresowym tempie przebrać się w coś odpowiedniejszego na dyskotekę. 

Przerażona uświadomiłam sobie, że nic nie przyszykowałam na tę okazję, ale z prędkością światła wynalazłam w swojej szafie transparentną koszulę bez rękawów w kolorze neonowej żółci i czarne szorty. Wzięłam szybki prysznic, nałożyłam delikatny makijaż, podkreślając odrobinę mocniej oczy i odnalazłam wygodne botki na niskim, stabilnym obcasie. Miałam ochotę poszaleć na parkiecie, a w zwykłych szpilkach odpadłyby mi nogi. Alex przyszedł po mnie i razem podjechaliśmy do klubu na obrzeżach miasta.

Okazało się, że proroczy siatkarze zarezerwowali dla nas całe VIP-owskie piętro z olbrzymią lożą, w której zmieściliśmy się wszyscy. Niestety nie każdy siatkarz przyprowadził swoją partnerkę, w szczególności dotyczyło to żonatych, w większości ich lube pozostawały z dziećmi w domu. Rzeszowiacy również przybyli prawie samotnie. Nie wszyscy mieli wybranki serca, ale nawet niektórzy "zajęci" byli samotni. Nie przeszkodziło nam to w świetnej zabawie.

W klubie bawiło się też wiele innych osób, w większości kibiców Skry, którzy nadal przeżywali z nami Mistrzostwo Polski. Parkiet znajdował się na parterze. Dziewięćdziesiąt procent Mamutów już dobrze się tam bawiła, a gdy tylko usłyszałam znajomą nutę, pociągnęłam ze sobą Alexa i wtopiliśmy się w kółeczko uformowane przez siatkarzy. Docierały do mnie nuty "Bumpy Ride" i zatraciłam się w muzyce. Tańczyłam z zawodnikami Skry, jak i Resovii. Z częścią oficjalnie poznałam się dopiero teraz. 

Grubo po północy musiałam na chwilę spasować. Bolały mnie już nogi i zaschło mi w gardle. Zamówiłam przy barze Mojito, po czym przysiadłam się do Ignaczaka. Tradycyjnie pośmialiśmy się, ciesząc się, że już niedługo spotkamy się w Spale. Do konwersacji przyłączył się Niko Penchev i miałam wyraźne wrażenie, że Bułgar mnie podrywa. Gdy Igła skoczył do baru, przyjmujący przesiadł się, spoczywając koło mnie. Przeprosiłam go i zeszłam na dół, niestety powlókł się ze mną. 

Odnalazłam w tłumie Alexa i zaczęłam z nim tańczyć, po chwili delikatnie go całując. Wiedziałam, że Bułgar mnie widzi i miałam nadzieję, że, brzydko mówiąc, odczepi się ode mnie. Działanie poskutkowało, a ja spędziłam resztę nocy z Alkiem. Nad ranem wróciliśmy do domu, nadal niewiarygodnie szczęśliwi. 

Bełchatowska feta nadal trwała. Gdy tylko obudziliśmy się po całonocnej imprezie musieliśmy się zbierać na ostatnie podziękowanie dla kibiców. Klub wypożyczył wielkie terenówki, na których przejechaliśmy po wszystkich ulicach miasta. Wszędzie witał nas żółto-czarny tłum wiwatujący na naszą cześć. Wymachiwaliśmy flagami i szalikami, przybijaliśmy z nimi piątki i nadal świętowaliśmy nasz sukces. To było niesamowite przeżycie. Podziękowaliśmy sobie nawzajem za ten cudowny sezon. 

Mieliśmy bardzo niewiele czasu przed zgrupowaniem. Alex za tydzień miał lecieć do Serbii, a ja miałam stawić się w Spale. Zdecydowaliśmy się na krótkie wakacje nad polskim morzem. Wybrałam na nasz cel Władysławowo - miasto bardzo dobrze znane mi z dzieciństwa. Alek uparł się, że muszę mieć wszystko co najlepsze i zarezerwował nam pokój w najlepszym hotelu. Spakowaliśmy walizki i tej samej nocy wyruszyliśmy w drogę nad Bałtyk. 

Po sześciogodzinnej podróży byliśmy na miejscu, gdzie przywitała nas piękna pogoda. Odstawiliśmy samochód na hotelowy parking i zameldowaliśmy się w recepcji. Nasz pokój był dosłownie apartamentem. Mimo, że nie był tu najwyższym standardem był wielki i ekskluzywny. Robiło się późno, dlatego po obiadokolacji zdecydowaliśmy się pozostać w budynku i skorzystać z bogatej oferty kompleksów basenowych. Wjechaliśmy windą na czwarte piętro i zobaczyliśmy w połowie przeszklony basen. Ściany na tym piętrze również były szklane, więc wylegiwaliśmy się w basenie, mając piękny widok na polskie morze. 

Mieliśmy dla siebie zaledwie sześć dni - zdążyliśmy jednak odwiedzić Trójmiasto i pojechać pociągiem na Hel. Pokazałam Alkowi parę urokliwych polskich miejsc. Rano najczęściej wybieraliśmy się na plażę, aktywnie spędzając czas w wodzie i na piasku. Siatkówka nas nie opuściła - codziennie grywaliśmy w plażówkę. Było nawet profesjonalne boisko i gdy tylko się udawało, graliśmy z jakąś parę na przeciwko. Śmialiśmy się, że tworzymy tak zgrany duet, że musimy przerzucić się na plażę. Co tam kadra, lepiej zostać tutaj. 

Wieczorami odwiedzaliśmy różne knajpki i dyskoteki. Było naprawdę fantastycznie i nie mogłam przeżałować tego, że ten czas tak szybko mija. Wydawać by się mogło, że przyjechaliśmy tu zaledwie wczoraj, a już musieliśmy wracać. Było to o tyle trudne, że następnego dnia musieliśmy się rozstać. Alex miał lot do Serbii, gdzie z marszu zaczynał zgrupowanie, a ja miałam pracę w Spale. Nie mogliśmy się sobą nasycić i cały dzień spędziliśmy ze sobą. Żegnając się z nim na lotnisku ledwo powstrzymałam łzy. Nie chciałam się z nim rozstawać, ale oboje pragnęliśmy robić to co kochamy, więc było to nieuniknione...

______________________________

Witajcie!

Przepraszam, że nowa notka pojawia się z tygodniowym opóźnieniem... Ale miałam małe zamieszanie i poprzedni weekend zupełnie mi przepadł... :(

Jak myślicie jak dalej potoczy się historia Andrzeja i Kamili - czyżby nastała mała stabilizacja ich związku?

A co z Rudą i Alexem? Czy pomimo rozłąki ich związek nadal będzie tak mocny?

Piszcie :)

WESOŁYCH ŚWIĄT KOCHANI! <3

Iadala&Hachiko




6 komentarzy:

  1. rozdział super, warto było czekać!!!
    ciekawa jestem czy rozłąka coś zmieni u Alka i Rudej. Mam nadzieję, że nie!
    No i Kamila i Andrzej... oby teraz było już między nimi spokojnie!
    Weny życzę! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział mega! ❤❤ Jednak chciałabym w rozdziale więcej przygód Kamili i Andrzeja

    OdpowiedzUsuń
  3. Pragnę poinformować, że zostałyście nominowane do Liebster Award. Więcej informacji pod tym linkiem:
    http://zostan-z-nami.blogspot.com/p/na-wstepie-chciaabym-goraco-podziekowac.html
    PS. Wkrótce przybędę z komentarzem, obiecuję ;_;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O nie! :D
      Tworzymy post z LBA, chciałyśmy Cię nominować, a tu nie możemy xD
      Dziękujemy ślicznie za nominację i czekamy na Ciebie <3

      Usuń
    2. O nie! :D
      Tworzymy post z LBA, chciałyśmy Cię nominować, a tu nie możemy xD
      Dziękujemy ślicznie za nominację i czekamy na Ciebie <3

      Usuń
  4. Smutno mi :c przyzwyczaiłam się już na tyle do szczęścia Alka i Rudej, że przykro mi, kiedy nadchodzi czas ich rozstania. Też ledwo powstrzymywałam łzy, gdy się żegnali na lotnisku. Mimo wszystko jestem niemal pewna, że ich związek przetrwa rozłąkę i lada moment znów będą razem. Poza tym bardzo ciekawi mnie ewentualny mecz Polska-Serbia (o ile planujecie tu taki opisać). Jak zachowają się państwo Atanasijević, gdy staną po przeciwnej stronie siatki? :)
    Andrzej i Kamila... W końcu randka, w końcu się dogadali, w końcu oboje są szczęśliwi... W końcu xD długo im to zajęło. Zobaczymy, ile potrwa taka sielanka. Zachowanie Rudej rano było urocze xD to jak budziła swoją przyjaciółkę, aby Wrona jej nie uciekł. Ogólnie, krótko mówiąc: jestem oczarowana. Nie wiem, czy już o tym wspominałam, ale mam ostatnimi czasy przypływy sympatii do Andrew. W związku z tym całkiem miło mi się o nim czyta :3
    Bełchatów mistrzem Polski. Pamiętam to zwycięstwo jakby to było wczoraj (o ile nie pomyliłam sezonów, bo mogę pamiętać inną wygraną xD). Dzięki za podróż w czasie do tych wspaniałych meczów. Ech, mam już dość tegorocznych cyrków <.<
    POTRZEBUJĘ PRZYSTOJNEGO SERBA, KTÓRY ZABIERZE MNIE NA WAKACJE DO WŁADYSŁAWOWA ;-; #rzekłam
    Co do LA - ja złamałam zasadę zabraniającą nominowania osób, które Cię nominowały, więc jak coś to nie przeszkadza mi takie lekkie naginanie reguł xD
    Powinnam iść spać, ale stwierdziłam, że co tam, chętnie napiszę jakiś komentarz z telefonu. Idiotka :|
    No nic, pożaliłam się, więc nie pozostaje mi już nic jak tylko życzyć Wam weny i dużo wolnego czasu na pisanie (tego życzę też sobie, żebym regularniej pojawiała się z komentarzami).
    Całuski :*
    zostan-z-nami.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Jeśli przeczytałeś nasze opowiadanie, zostaw po sobie ślad i napisz nam co o nim myślisz - liczymy na wasze opinie :)
Dziękujemy za każdy motywujący komentarz! :)